sobota, 14 października 2017

5 książek, które najlepiej mnie opisują!

Niech Cthulhu będzie z wami!

Muszę przyznać, że do przygotowania tego zestawienia zainspirował mnie wpis na blogu mojej przyjaciółki Marty (Swoją drogą serdecznie polecam zajrzeć, gdyż można tam znaleźć recenzje książek (acz nie tylko, gdyż zdarzają się również refleksje na temat filmów czy seriali) napisane ze swadą i niekwestionowanym znawstwem tematu, czyli tym wszystkim, czego mnie niestety brakuje). Czytając je zacząłem się zastanawiać za pomocą jakich pozycji książkowych mógłbym opisać siebie. Wybór był bardzo trudny, gdyż książki, które do mnie przemawiają są dość specyficzne a bohaterowie, z którymi się utożsamiam są praktycznie identyczni. Mógłbym zatem wymienić wiele pozycji (takich jak np. genialny "Mały Palec Buddy" Pielewina, niesamowitym schizofreniczne powieści P. K. Dicka, "Kulturę Manii" Tomasza Olchanowskiego czy fantastyczny "Proces" Kafki), w których ogromną rolę odgrywa wyobraźnia a protagoniści widzą świat inaczej (najczęściej znacznie szerzej) od reszty otaczającego ich społeczeństwa, co sprawia, że nie potrafią (ale też nie bardzo chcą) się przystosować do "normalnych" reguł gry. Jednak miejsc na liście jest tylko 5.  Mimo wszystko jednak coś tam udało mi się przygotować i wydaje mi się, iż zestawienie jest całkiem interesujące zatem serdecznie zachęcam do lektury.

Miejsce 1.

"Nagi Lunch" 
William S. Burroughs 

Jak pewnie zauważyliście jestem wielkim fanem wszystkiego co dziwne, niejednoznaczne, wyraziste, zapadające w pamięć, maksymalnie zwichrowane i urzekająco kreatywne.Dodatkowo słyszałem ostatnio opinię, że niezwykle przypominam autora z wyglądu, z czym prawdę mówiąc  trudno się nie zgodzić. Dlatego też muszę wspomnieć o książce, w której Burroughs wzniósł się na absolutne wyżyny talentu i stworzył prawdopodobnie najdziwniejsze dzieło, z jakim kiedykolwiek przyszło mi obcować. 

Miejsce 2. 


"Lot nad kukułczym gniazdem" 
Ken Kesey 

Książka, o której można powiedzieć, że jest manifestem wolności oraz wyrazem sprzeciwu wobec skonwencjonalizowanej i zunifikowanej rzeczywistości próbującej "upchnąć" każdego do odgórnie narzuconej szufladki. Ostatnio zauważyłem bowiem, że bardzo często czuję się jak McMurphy uwięziony w miejscu, do którego nie pasuje. 

Miejsce 3. 


"Mapa i terytorium" 
Michel Houellebecq

Właściwie mogłaby się tu znaleźć każda powieść stworzona przez tego autora. Houellebecq bowiem to moja "pokrewna dusza". Oryginał i outsider a przede wszystkim bezlitosny oraz absolutnie  bezkompromisowy krytyk współczesnego świata, którego (jak wprost stwierdza w jednej ze swoich książek) zdecydowanie nie lubi. 

Miejsce 4. 



"Obcy" i "Upadek" 
Albert Camus 


Wiem, że trochę naginam zasady, ale ciężko mi rozdzielić, która z tych wspaniałych powieści wielkiego francuskiego egzystencjalisty podobała mi się bardziej. Dla mnie są one bowiem komplementarne. Jestem bowiem nie tylko nonkonformistą ale przede wszystkim skrajnym indywidualistą, stawiającym jednostkę ponad kolektyw, zatem obydwa dzieła oczarowały mnie swoim antyspołecznym przekazem, z którym się w stuprocentach zgadzam oraz ponurym wydźwiękiem.


Miejsce 5. 


"Kraina Traw" 
Mitch Cullin

Kolejny dowód na to, iż jestem wielkim fanem wszystkiego co dziwne, niejednoznaczne, wyraziste, zapadające w pamięć, maksymalnie zwichrowane i urzekająco kreatywne.Bez wątpienia bowiem jedno z najoryginalniejszych dzieł, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się czytać! Autor osiąga tu bowiem tak absolutne mistrzostwo świata i okolic w kreowaniu niepokojącego, mrocznego klimatu przesyconego niepowtarzalną aurą narkotycznych wizji, w których wszystko jest możliwe oraz tak niesamowitą atmosferą, że książka autentycznie wciąga i fascynuje. Do tego stopnia, że kompletnie wsiąkłem w wykreowany przez pisarza świat i nie chciało mi się ani na moment przerywać tej chorej jazdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz