poniedziałek, 25 grudnia 2017

Wesołych Świąt!!!

Moi drodzy czytelnicy!





Z okazji świąt Bożego Narodzenia życzę Wam przede wszystkim zdrowia, szczęścia oraz nieustających pokładów energii na cały zbliżający się wielkimi krokami rok 2018! Życzę wam magicznej atmosfery oraz tego, abyście chociaż przez moment mieli możliwość odpocząć od pośpiechu codziennego życia oraz idących za tym trosk czy problemów. Abyście ani przez chwilę nie ustawali w poszukiwaniu sensu życia i harmonii. Życzę wam, żebyście rozumieli i byli rozumiani. Przede wszystkim jednak życzę wam odwagi w wyrażaniu swoich pragnień, marzeń, albo chociażby swojego własnego gustu filmowego ;) Krótko mówiąc:

 Wesołych świąt oraz żeby każdy dzień nowego  roku był dziesięć razy lepszy od najlepszego dnia roku wciąż jeszcze bieżącego!!!

piątek, 15 grudnia 2017

Krótka piłka: "Ostatni Jedi" (2017)




Niech Cthulhu będzie z wami!

Śledząc reakcje w Internecie widzę, że "Ostatni Jedi" zbiera mieszane opinie. Ba! Wielu hardcorowych fanów "Gwiezdnych Wojen" narzeka, oględnie rzecz ujmując, nazywając tę produkcję niemalże gwałtem na tej wspaniałej sadze. Przyznam, że niektóre z zarzutów doskonale rozumiem jednocześnie jednak muszę powiedzieć, że nadal nie mogę wyjść z podziwu i jestem absolutnie zachwycony tym, co zobaczyłem! To czego doświadczyłem było bowiem tak piękne pod względem wizualnym, pełne nieprzewidywalnych zwrotów akcji, trafionego humoru (najbardziej zapamiętam chyba scenę z mieczem świetlnym, której udało się wywołać szczery uśmiech na mojej wiecznie nadąsanej twarzy) czy fantastycznego poziomu aktorstwa ( Chylę czoła przed Adamem Driverem, Markiem Hamillem a nawet Daisy Ridley, której udało się sprawić bym polubił jej postać mimo, że nadal uważam, iż jest "przefajnowana"), że aż brakuje mi słów by właściwie opisać emocje jakie ten film we mnie wywołał. 

Dodam więc tylko, że Rian Johnson (twórca mający na swoim koncie dwie znakomite produkcje czyli "Loopera" i "Brick") dostał zaskakująco dużą wolność artystyczną i skwapliwie z niej skorzystał. Jednocześnie wykazał się nie tylko nieprzeciętnymi umiejętnościami ale przede wszystkim dużą odwagą, gdyż podobnie jak David Lynch w tegorocznej odsłonie "Twin Peaks" poszedł po bandzie i kompletnie przemodelował fabularna podstawę ustanowiona przez poprzednie części czyli głównie (nie oszukujmy się) asekuranckie "Przebudzenie Mocy". Ba! Mam wrażenie, że to właściwie mogłoby być zwieńczenie kosmicznej sagi i nie wiem co wymyśli J.J. Abrams aby jego IX część wypadła jeszcze lepiej! 

Dlatego też nie mam innego wyjścia niż gorąco zachęcić, by pójść do kina i ten wspaniały film obejrzeć. To świeże podejście do zdawałoby się skostniałej sagi. 

OCENA 9/10

niedziela, 19 listopada 2017

Krótka piłka: Happy Death Day (2017)



Niech Cthulhu będzie z wami!




Muszę powiedzieć, że ten film mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Polski tytuł, brzmiący "Śmierć nadejdzie dziś" zdecydowanie nie jest bowiem najszczęśliwszy, jeśli można tak to ująć, gdyż sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z kolejną randomową sieczkę, których rocznie powstają setki. A ponieważ od dłuższego czasu czuję poważny przesyt takich produkcji , czemu wielokrotnie dawałem na tych łamach wyraz, zatem nie trudno zgadnąć, że gdybym miał się kierować wyłącznie tytułem, to nigdy bym po tę produkcję nie sięgnął.

Znacznie lepiej brzmiałoby moim zdaniem choćby "Szczęśliwego umierania!". Dostajemy bowiem film będący delikatnym powiewem świeżości w zdawałoby się całkowicie wyeksploatowanym gatunku teen slasher. Swoistą wariację na temat "Dnia Świstaka" doprawioną sporą porcją naprawdę udanej komedii, całkiem sympatycznymi bohaterami oraz czymś, co można określić "samoświadomością", gdyż twórcy ewidentnie podeszli do opowiadanej przez siebie historii na luzie i z dystansem.

Zatem choć sam film nie jest może specjalną rewolucją na miarę pierwszej części "Krzyku" czy kapitalnych "Porąbanych" to jednak widocznie akurat na taki rodzaj niezobowiązującej rozrywki miałem dziś nastrój bo bawiłem się przednio. Krótko mówiąc polecam!

niedziela, 5 listopada 2017

"Najgorszy człowiek na świecie" Małgorzata Halber


Niech Cthulhu będzie z wami!





Każdy się wstydzi.

Każdy się wstydzi trzech rzeczy.

Że nie jest ładny.

Że za mało wie.

I że niewystarczająco dobrze radzi sobie w życiu

Każdy.

***

Nałóg bierze się z braku.

Z tego, że jesteś pusty w środku. Pusty i zaniepokojony.

Nałóg bierze się stąd, że mimo tego, co jest na zewnątrz i w dowodzie osobistym, i w CV, w środku jesteś smutną grubaską. I cokolwiek by się działo- jesteś smutną grubaską. Jesteś rudym konusem, którego przezywali w podstawówce.

Jesteś brzydki.

Jesteś gorszy.

Nikt nie chce z tobą spędzać czasu.

Sonic Youth śpiewają o tobie: You aren't never go anywhere.



Książkę, z której pochodzą powyższe cytaty czyli "Najgorszego człowieka na świecie" (tak na marginesie dodam, że to chyba jeden z najbardziej intrygujących tytułów na jakie się kiedykolwiek natchnąłem i, z tego co pamiętam zwrócił moją uwagę na półce w księgarni, zanim jeszcze wiedziałem cokolwiek odnośnie  poruszanej w nim treści. Nie zdecydowałem się jednak po niego sięgnąć, ponieważ obawiałem się jakiegoś ckliwego romansu) autorstwa Małgorzaty Halber poleciła mi jakiś czas temu koleżanka twierdząc, że istnieje spora szansa, że przypadnie mi do gustu.

Zacznę jednak od tego, że mimo wszystko trochę się tej pozycji obawiałem. Przeczytałem bowiem, że dotyczy uzależnień a muszę przyznać, że jakoś nie specjalnie przepadam za książkami czy filmami dotyczącymi tej tematyki. Poza nielicznymi wyjątkami, takimi jak chociażby genialne "Requiem dla snu" czy wybitny "Wstyd" z rewelacyjną kreacją mojego ulubionego aktora Michaela Fassbendera wymienione wyżej pozycje kojarzą mi się bowiem z nachalnym dydaktyzmem, epatowaniem cierpieniem a przede wszystkim z "umoralniającymi" programami puszczanymi nam w szkole na lekcjach religii. 

Muszę jednak powiedzieć, że kiedy już przełamałem swój opór i zacząłem tę pozycję czytać, to nie mogłem się oderwać. Bo choć sam nie mam raczej problemu z jakimikolwiek nałogami, to jednak poczułem z bohaterką dziwną więź pozwalającą mi ją zrozumieć a nawet, do pewnego stopnia, się z nią utożsamiać.

Wszak mam graniczące z pewnością wrażenie, że alkoholizm i narkomania naszej protagonistki mimo wszystko nie są najważniejszym tematem tej smutnej, poruszającej i przygnębiającej książki.  Ba! Ośmielę się stwierdzić, iż powyższe problemy bohaterki stanowią jedynie pretekst do opowiadania o ciężkim losie jednostki w coraz bardziej unifikującym się świecie oraz o próbach radzenia sobie z introwertyzmem, wiecznym poczuciem niższości oraz "bólem istnienia" czyli tematami, które (nie będę tego ukrywać) są mi niepokojąco bliskie. 

Nałogi zdają się w tym pomagać ponieważ tworzą bezpieczną iluzję. Dodają pewności siebie, pozwalają się otworzyć łagodzą stres, wypełniają wewnętrzną pustkę, pozwalają "normalnie" rozmawiać z innymi ludźmi a przede wszystkim sprawiają, że ma się wrażenie, iż nasza egzystencja na tym "padole łez" mimo wszystko posiada choć odrobinę sensu. 

Podsumowując. Gorąco polecam każdemu zapoznanie się z twórczością Małgorzaty Halber. Mimo licznych wulgaryzmów to naprawdę kawał doskonałej, pobudzającej do myślenia literatury. Można tylko podziwiać autorkę, że, jeśli choć część z opisanych tu sytuacji ma kontekst autobiograficzny,  miała odwagę do tego stopnia otworzyć się przed czytelnikiem. 

poniedziałek, 23 października 2017

5 filmów, które doskonale mnie opisują


Niech Cthulhu będzie z wami! 

Było już pięć książek, za pomocą których mógłbym próbować opisać siebie to teraz pora na pięć tytułów filmów. Od razu przyznam, że wybór nie był prosty ponieważ potencjalnych kandydatów było co najmniej dwa razy więcej niż miejsc, ale mimo wszystko uważam zestawienie, które udało mi się przygotować za satysfakcjonujące. Z góry zaznaczam, że kolejność jest wyłącznie alfabetyczna i w żaden sposób nie wartościuje opisanych pozycji. 



Dziewczyna z szafy (2013) 
Reżyseria: Bodo Kox

Cudowny film, w którym zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Komercyjny debiut reżysera, który przez lata był ikoną polskiego kina niezależnego, opowiada bowiem historię kilku osób, z którymi mogę się w pełni identyfikować i odczuwać z nimi coś w rodzaju „duchowego pokrewieństwa”. Ludzi nadwrażliwych, emocjonalnie pogruchotanych, niekompatybilnych ze społeczeństwem (wymagającym by stać się, jak to ujął Erich Fromm, „egotycznym narcyzem”), zagubionych w szarej tkance wrogiej wszelkim odchyłom od normy codzienności, szukających ucieczki od rzeczywistości w szukający schronienia w ekscentrycznych rytuałach i zmyślonych światach oraz nie potrafiących, że się tak wyrażę, „poświęcić siebie na ołtarzu popularności”. 



Frank (2014) 
Reżyseria: Lenny Abrahamson

Kolejna pozycja na mojej liście, której bohater, podobnie jak ja jest nieco ekscentryczny i niedostosowany do "normalnego" świata. Świata powierzchownych stosunków międzyludzkich, w którym nie ma miejsca na autentyczną głęboką miłość rozumianą jako uczucie rodem z kart dziewiętnastowiecznych romansów. Przeciwnie! Króluje szybki seks i przypadkowe, płytkie relacje. W związku z tym nie dziwi poczucie osamotnienia jednostki, zwłaszcza jednostki myślącej. 


Melancholia (2011)
Reżyseria: Lars von Trier

Na mojej liście oczywiście nie mogło zabraknąć wielkiego skandalisty, kontestatora i prowokatora a przy okazji genialnego filmowca, którego każde dzieło jest artystycznym wydarzeniem i zawsze wywołuje gorące dyskusje i zacięte polemiki. Twórca ten bowiem nie tylko jest wielkim indywidualistą i oryginałem (a za takiego chciałbym uchodzić również ja) ale przede wszystkim lubuje się w ukazywaniu totalnej beznadziei i nie ukrywa swojej mizantropi. 


Papierowy bohater (2009)
Reżyseria: Kieran Mulroney, Michele Mulroney

Mądry i niezwykle ciepły film o samotności, niedostosowaniu do świata a przede wszystkim o potrzebie bliskości i wielkiej roli przyjaźni. Miałem bowiem to szczęście spotkać na swojej drodze kilka wspaniałych osób, którym wiele zawdzięczam. Poza tym w głębi duszy mimo wszystko jestem romantykiem, który nadal wierzy, że kiedyś uda mi się znaleźć "drugą połówkę". Osobę, która zrozumie moją odmienność i zaakceptuje takim, jakim jestem. W której towarzystwie po prostu będę się czuć dobrze i będę mógł z nią gadać o pierdołach. 


Mr. Robot 
Twórca: Sam Esmail

Wiem, że lekko naginam zasady, ale wydaje mi się, iż produkcja Sama Esmaila doskonale tu pasuje ponieważ jest to serial przeznaczony przede wszystkim dla ludzi, którzy czują, że "z tym światem jest coś nie tak". Czyli między innymi dla mnie.

niedziela, 15 października 2017

Najlepsze horrory XXI wieku

Niech Cthulhu będzie z wami!

Z okazji przypadającego dziś piątku trzynastego oraz zbliżającego się wielkimi krokami Halloween przygotowałem zestawienie 13 moim zdaniem najciekawszych horrorów XXI wieku.

Miejsce 1. Demon

Udany polski horror to bowiem naprawdę rzadkie zwierzę. Długo dane nam było czekać na dobrą i w pełni satysfakcjonującą produkcję, który nie stara się ślepo kopiować wzorców hollywoodzkich, ale próbuje stworzyć, (oczywiście na tyle na ile jest to możliwe w kulturze „recyklingu idei”) coś własnego i oryginalnego osadzonego w naszych realiach i opartego na rodzimych wierzeniach. Na szczęście Marcin Wrona przygotował dla nas prawdziwą ucztę. Dzieło atmosferyczne, intrygujące, subtelne (czyli bez niepotrzebnego epatowania krwią i jump scenkami) oraz niepokojące, którego właściwie każdy element zasługuje na najwyższe słowa uznania.

Miejsce 2. O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu

Niezaprzeczalny dowód na to, że przy odrobinie talentu nawet w takim, zdawałoby się całkowicie wyeksploatowanym podgatunku jak kino wampiryczne nadal można stworzyć coś świeżego i oryginalnego.

Miejsce 3. Córki Dancingu

Jeden z najdziwniejszych, najbardziej porytych i najoryginalniejszych filmów jakie widziałem w ostatnich czasie, zwłaszcza jeśli mówimy o osiągnięciach polskiej kinematografii. Utrzymany w konwencji baśniowej kolorowy i doprawiony sporą dawką oniryzmu miszmasz horroru, musicalu, romansu oraz komedii. Dzieło pod każdym względem bardzo specyficzne o czym najlepiej świadczy fakt, że większą popularnością cieszy się na świecie niż w naszym pięknym kraju.

Miejsce 4. Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii

To się nazywa debiut! Robert Eggers, który do tej pory zajmował się wyłącznie kostiumami postanowił spróbować swoich sił również na polu reżyserii i stworzył dzieło, przy którym ręce same składają się do oklasków i które sprawiło, że warto będzie śledzić jego kolejne dokonania. Obraz może niekoniecznie widowiskowy ale za to intrygujące, trzymające w napięciu, świetnie zagrane oraz bardzo, bardzo klimatyczne. Film, który zdecydowanie polecam, gdyż według mnie jest to jeden z najlepszych horrorów jakie powstały od kilku lat!

Miejsce 5. Sauna

Niesamowity, lekko oniryczny, przepełniony magią i niezwykle mroczny klimat bazujący na lokalnych wierzeniach i potęgowany przez kapitalną stronę wizualną. Rewelacyjny kawałek kina, które nie jest tylko "pustą rozrywką" ale które niepokoi, zadaje ważne pytania i zostaje w głowie jeszcze długo po seansie.

Miejsce 6. Dom w głębi lasu

To jeden z tych filmów, które lepiej się ogląda im mniej się o nich wie. Jeśli jednak miałbym coś na jego temat krótko powiedzieć to, że jego głównym targetem są widzowie, którym podobały się filmy typu "Krzyk" albo "Tucker i Dale versus Evil", którym odpowiada postmodernistyczna zgrywa i zabawa konwencją oraz lubią bawić się w odnajdywanie nawiązań do klasyków gatunku takich jak np. "Martwe Zło" to istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie się dobrze bawić

Miejsce 7. Pontypool

Ten kanadyjski obraz to najlepszy dowód na to, że wciąż jeszcze liczy się pomysł na to jak zaintrygować widza ciekawą i nietypową historią. Pod fasadą zwyczajnego horroru kryje się prawdziwa perła stworzona do fascynującej lektury pomiędzy wierszami. Dzieło, które można by określić jako bardzo teatralny ponieważ wszystkie emocje, cały klimat i dramaturgia budowane są niemal wyłącznie przez dialogi i grę aktorską. Dodając do tego wspomnianą już ograniczoną przestrzeń, mistrzowsko dozowane napięcie, odpowiednią dawkę makabry oraz wysmakowaną typowo postmodernistyczną karkołomną zmianę konwencji z mocnym nieprzewidywalnym zakończeniem otrzymujemy coś co ma wszelkie cechy by na długi czas pozostać w naszej pamięci. Jako fan horroru życzyłbym sobie więcej takich filmów.

Miejsce 8. Skarb

Najlepszy dowód na to, że w przypadku horrorów mniej oznacza czasem więcej. Darling bowiem to film stawiający nie na epatowanie ekranową makabrą co raczej na konsekwentnie budowaną niepokojącą atmosferę, budzącą skojarzenia z filmami mojego ulubieńca Romana Polańskiego. Największą zaletą tego dzieła jest jednak bez wątpienia śliczna i urocza Lauren Ashley Carter, która dość jednoznacznie udowodniła, że jest nieprzyzwoicie utalentowana, że posiada niezaprzeczalną ekranową charyzmę (te oczy!) oraz, że bez wątpienia zasługuje na odgrywanie pierwszoplanowych ról w znacznie większych projektach. Skoro bowiem tak doskonale poradziła sobie z tym arcytrudnym zadaniem jakim było utrzymanie wyłącznie na swoich wątłych barkach ciężaru takiej produkcji jak "Skarb" to zdecydowanie nie ma dla niej zadań niemożliwych.

Miejsce 9. Babadook

Dzieło ciekawe i niebanalne, które niewątpliwie docenią, (nierozpieszczani ostatnimi czasy przez filmowców), widzowie preferujący horrory posiadające klimat grozy, głębię czy interesującą historię a nie potoki krwi, i epatowanie obrzydlistwem.

Miejsce 10. Coś za mną chodzi

Tytuł unikający epatowania tanim efekciarstwem, co niestety jest cechą dystynktywną większości współczesnych horrorów, ale za to stawiający na umiejętnie wykreowany klimat niepokoju, wciągającą historię, ciekawy koncept fabularny, urzekający oldschoolowy feeling oraz posiadające dość niespodziewane zakończenie.

Miejsce 11. Excision

Mówi się, że dobry film to taki, który zostaje w pamięci na długo po seansie i zmusza do przemyśleń na jego temat. No cóż. Jeżeli to prawda, to „Excison” jest niewątpliwie właśnie takim filmem. Dawno nie widziałem bowiem produkcji, która przeplatając ze sobą tak zdawałoby się diametralnie od siebie różne filmowe światy jak wizje niczym z najdzikszego snu szaleńca (pasujące bardziej do estetyki kina autorskiego i takich twórców jak Luis Bunuel, Alejandro Jodorovsky czy David Lynch) z jednej strony a scenami pozornie normalnymi jakie można znaleźć w każdym dramacie o zbuntowanych i niezrozumianych przez świat nastolatkach z drugiej sprawiałaby wrażenie skonsolidowanego i spójnego wewnętrznie dzieła.

Miejsce 12. Dom Diabła

Mam wrażenie, że Ti West urodził się zdecydowanie za późno i wylądował w niewłaściwej estetyce horrorów, czasach kiedy w strasznych historiach liczy się tylko "citius, altius, fortius". Krew i seks. On natomiast stara się robić niezwykle wysmakowane kino, które w latach o dwie dekady wcześniejszych znalazłoby szerokie grono wyznawców a on sam mógłby być dziś wymieniany w panteonie horrorowych sław. To nie w opowiadanej historii tkwi bowiem największa siła tego seansu, ale w zmuszeniu nas do tego aby po prostu chłonąć niezwykle oldschoolową atmosferę, jakiej dziś się w filmach grozy niemal nie spotyka, a którą można porównać do lektury dzieł Stefana Grabińskiego oraz w umiejętności zaintrygowania odbiorcy do tego stopnia, że ten będzie zafascynowany przebiegiem akcji do tego stopnia, że nie wyłączy telewizora nawet mimo kilku nudniejszych i mniej wciągających momentów (takich jak chociażby wątek przyjaciółki naszej heroiny czy wspomniane tu już bezsensowne łażenie po pustym jak portfel studenta domu).

Miejsce 13. Oculus

Mike Flanagan, autor kapitalnej „Absentii” (którą tak swoją mogę polecić każdemu, kto lubi dobre kino grozy) po raz kolejny bowiem mnie nie zawiódł i pokazał, że nawet z tak szablonowego w gruncie pomysłu jak uczynienie główną siłą sprawczą nawiedzonego lustra (szczególnie wobec tak udanych produkcji jak „Lustra” czy „Odbicie Zła”) przy odrobinie talentu można „wycisnąć” interesujący film.

sobota, 14 października 2017

5 książek, które najlepiej mnie opisują!

Niech Cthulhu będzie z wami!

Muszę przyznać, że do przygotowania tego zestawienia zainspirował mnie wpis na blogu mojej przyjaciółki Marty (Swoją drogą serdecznie polecam zajrzeć, gdyż można tam znaleźć recenzje książek (acz nie tylko, gdyż zdarzają się również refleksje na temat filmów czy seriali) napisane ze swadą i niekwestionowanym znawstwem tematu, czyli tym wszystkim, czego mnie niestety brakuje). Czytając je zacząłem się zastanawiać za pomocą jakich pozycji książkowych mógłbym opisać siebie. Wybór był bardzo trudny, gdyż książki, które do mnie przemawiają są dość specyficzne a bohaterowie, z którymi się utożsamiam są praktycznie identyczni. Mógłbym zatem wymienić wiele pozycji (takich jak np. genialny "Mały Palec Buddy" Pielewina, niesamowitym schizofreniczne powieści P. K. Dicka, "Kulturę Manii" Tomasza Olchanowskiego czy fantastyczny "Proces" Kafki), w których ogromną rolę odgrywa wyobraźnia a protagoniści widzą świat inaczej (najczęściej znacznie szerzej) od reszty otaczającego ich społeczeństwa, co sprawia, że nie potrafią (ale też nie bardzo chcą) się przystosować do "normalnych" reguł gry. Jednak miejsc na liście jest tylko 5.  Mimo wszystko jednak coś tam udało mi się przygotować i wydaje mi się, iż zestawienie jest całkiem interesujące zatem serdecznie zachęcam do lektury.

Miejsce 1.

"Nagi Lunch" 
William S. Burroughs 

Jak pewnie zauważyliście jestem wielkim fanem wszystkiego co dziwne, niejednoznaczne, wyraziste, zapadające w pamięć, maksymalnie zwichrowane i urzekająco kreatywne.Dodatkowo słyszałem ostatnio opinię, że niezwykle przypominam autora z wyglądu, z czym prawdę mówiąc  trudno się nie zgodzić. Dlatego też muszę wspomnieć o książce, w której Burroughs wzniósł się na absolutne wyżyny talentu i stworzył prawdopodobnie najdziwniejsze dzieło, z jakim kiedykolwiek przyszło mi obcować. 

Miejsce 2. 


"Lot nad kukułczym gniazdem" 
Ken Kesey 

Książka, o której można powiedzieć, że jest manifestem wolności oraz wyrazem sprzeciwu wobec skonwencjonalizowanej i zunifikowanej rzeczywistości próbującej "upchnąć" każdego do odgórnie narzuconej szufladki. Ostatnio zauważyłem bowiem, że bardzo często czuję się jak McMurphy uwięziony w miejscu, do którego nie pasuje. 

Miejsce 3. 


"Mapa i terytorium" 
Michel Houellebecq

Właściwie mogłaby się tu znaleźć każda powieść stworzona przez tego autora. Houellebecq bowiem to moja "pokrewna dusza". Oryginał i outsider a przede wszystkim bezlitosny oraz absolutnie  bezkompromisowy krytyk współczesnego świata, którego (jak wprost stwierdza w jednej ze swoich książek) zdecydowanie nie lubi. 

Miejsce 4. 



"Obcy" i "Upadek" 
Albert Camus 


Wiem, że trochę naginam zasady, ale ciężko mi rozdzielić, która z tych wspaniałych powieści wielkiego francuskiego egzystencjalisty podobała mi się bardziej. Dla mnie są one bowiem komplementarne. Jestem bowiem nie tylko nonkonformistą ale przede wszystkim skrajnym indywidualistą, stawiającym jednostkę ponad kolektyw, zatem obydwa dzieła oczarowały mnie swoim antyspołecznym przekazem, z którym się w stuprocentach zgadzam oraz ponurym wydźwiękiem.


Miejsce 5. 


"Kraina Traw" 
Mitch Cullin

Kolejny dowód na to, iż jestem wielkim fanem wszystkiego co dziwne, niejednoznaczne, wyraziste, zapadające w pamięć, maksymalnie zwichrowane i urzekająco kreatywne.Bez wątpienia bowiem jedno z najoryginalniejszych dzieł, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się czytać! Autor osiąga tu bowiem tak absolutne mistrzostwo świata i okolic w kreowaniu niepokojącego, mrocznego klimatu przesyconego niepowtarzalną aurą narkotycznych wizji, w których wszystko jest możliwe oraz tak niesamowitą atmosferą, że książka autentycznie wciąga i fascynuje. Do tego stopnia, że kompletnie wsiąkłem w wykreowany przez pisarza świat i nie chciało mi się ani na moment przerywać tej chorej jazdy.

piątek, 13 października 2017

20 najprzystojniejszych aktorów

Niech Cthulhu będzie z wami!

Doszedłem ostatnio do wniosku, że  aby uniknąć potencjalnych zarzutów o faworyzowanie jednej płci listami najpiękniejszych aktorek warto byłoby pokusić się o sporządzenie, a właściwie to gruntowne odświeżenie ubiegłorocznego zestawienia przygotowanego jeszcze na potrzeby poprzedniego bloga,  rankingu najprzystojniejszych aktorów. Oczywiście kierowałem się wyłącznie własnym gustem, zatem z góry przepraszam wszystkie kobiety za to, jak bardzo mój wybór rozminął się z waszym gustem a zwłaszcza zdrowym rozsądkiem! Zdaje sobie bowiem sprawę, że z racji ograniczonej liczby miejsc nie wszyscy potencjalni pretendenci ( Tacy jak choćby Eddie Redmayne, Mads Mikkelsen, Daniel Bruhl, Jesse Eisenberg, Robert Downey Jr., Luke Evans czy Gary Oldman) mogli się tutaj zmieścić.Mimo wszystko jednak mam nadzieję, że lektura będzie interesująca a może nawet uda mi się was choć raz zaskoczyć. Może więc nie zostanę ukrzyżowany za herezje a przynajmniej jeszcze nie teraz. Zatem nie przedłużając przedstawiam moje zestawienie 20 najprzystojniejszych aktorów

niedziela, 24 września 2017

Krótka piłka: "Wilk stepowy"

Niech Cthulhu będzie z wami! 


Zacznę może od tego, iż uważam, że Naprawdę Wielka Literatura to taka, która zostaje z czytelnikiem na długo ponieważ zmusza do myślenia, porusza emocje, daje poczucie obcowania z absolutem oraz porywa wykreowanym przez autora klimatem. Od NWL nie można się oderwać ponieważ zabiera czytelnika do niezwykłego świata i w związku z tym należy się nią delektować powoli i bez pośpiechu smakując każde słowo.
Nie mam zatem innego wyjścia niż uznać, że przeczytany dzisiaj w końcu po długich przymiarkach "Wilk Stepowy" jest powieścią, która słusznie uznawana jest za jedno z największych osiągnięć światowej literatury. 
Myślę, że nie bez znaczenia był tu również fakt, że uwielbiam dzieła, których bohaterami są outsiderzy nie do końca odnajdujący się w otaczającym ich świecie. Jednostki czujące i myślące inaczej niż otaczająca ich masa.  Pozwala mi to bowiem się z nimi utożsamiać.

piątek, 22 września 2017

Krótka piłka: Pokot (2017)

Niech Cthulhu będzie z wami!

Wczoraj wreszcie miałem okazję obejrzeć głośny "Pokot" w reżyserii Agnieszki Holland. I muszę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony! Przyznam bowiem, iż miałem bowiem poważne wątpliwości co do ogólnego artystycznego poziomu związane z osobą pani reżyser, za którą specjalnie nie przepadam ponieważ jej dotychczasowe filmy jakoś do mnie nie przemówiły a dodatkowo prezentowane w wywiadach jednoznaczne zaangażowanie po jednej ze stron politycznego sporu jakoś mnie nie przekonuje. "Pokot" sprawił jednak, że oddzieliłem osobę od stworzonego przez nią dzieła.

Oczywiście nie oznacza to wcale, że uważam tę ekranizację powieści Olgi Tokarczuk za idealną. Przeciwnie! Dostrzegam poważne przerysowania ideologiczne i dość ambiwalentny moralnie przekaz. Dlatego też nie wróżę jej specjalnej kariery na Oscarach (choć oczywiście będę trzymał kciuki). 

Mimo wszystko jednak minusy nie przesłoniły mi plusów, do których w mojej ocenie zaliczają się chociażby fantastyczna strona wizualna, interesujący bohaterowie czy umiejętnie wykreowany klimat. Dodam też, że choć nie jestem jakimś ultra ekologiem to jednak filmowi Holland udało się mnie zaangażować i zmusić do refleksji nad  Dlatego też zdecydowanie nie zgadzam się z opiniami "znawców kina" , uważających tę produkcję za lewicową propagandę i film "antypolski". (cokolwiek by to miało znaczyć). 

Wydaje mi się bowiem, że zdecydowanie zbyt łatwo szafujemy takimi mocnymi określeniami. Ten film owszem pokazuje, że istnieją Polacy, który postępują niegodnie ale należy pamiętać, że przecież rzeczywistość nie składa się wyłącznie z ludzi kryształowych. Że każdemu zdarza się popełniać błędy. 

czwartek, 21 września 2017

Artyści (2016) TVP




Oficjalny opis fabuły: Zasłużony i wieloletni dyrektor Teatru Popularnego w Warszawie popełnia samobójstwo, a jego ciało zostaje znalezione przez aktorów podczas spektaklu. Władze miasta mianują nowego dyrektora, którym zostaje młody reżyser z prowincji – Marcin Konieczny. Jego plany repertuarowe są bardzo ambitne – do końca sezonu chce wystawić cztery premiery. Zapewnia także zespół, że nie planuje zwolnień. Mimo tego aktorzy przyjmują dyrektora dosyć powściągliwie…

Moja opinia

Produkcja, która w mojej opinii śmiało może kandydować do tytułu najlepszego serialu w historii polskiej telewizji. Monika Strzępka i Paweł Demirski, do tej pory znani przede wszystkim jako reżyserzy teatralni w swoim debiucie na małym ekranie przygotowali niezwyle oryginalne danie w umiejętny sposób łączące ze sobą thriller polityczny, kryminał i komedię obyczajową. Dodając do tego wyrazistych bohaterów, fantastyczny klimat, oryginalność oraz kapitalną grę aktorską. Trzeba dodać, że poza nielicznymi wyjątkami takimi jak Tomasz Karolak czy Andrzej Seweryn postawiono na nowe, nieopatrzone jeszcze twarze, wśród których zdecydowanie bryluje kapitalny Marcin Czarnik. Finalny efekt jest doprawdy niesamowity i aż trudno uwierzyć, że to polska produkcja, gdyż pod każdym względem (czyli realizacyjnie, aktorsko a przede wszystkim fabularnie) mamy tu do czynienia z najwyższym możliwym poziomem. Odważę się nawet stwierdzić, że poziom tej produkcji dorównuje albo nawet zdecydowanie przerasta wysokobudżetowe produkcje hollywoodzkie!

czwartek, 7 września 2017

Który mamy rok?



Niech Cthulhu będzie z wami!
Muszę powiedzieć, że choć od finału "Twin Peaks" minęło już kilka dni, jednak nadal czuję się całkowicie znokautowany i nie mogę zebrać myśli. Dlatego też przepraszam, że ta krótka notka może być nieco chaotyczna.

Uznałem bowiem, że przydałoby się coś napisać i spróbować podsumować te kilka miesięcy spędzone w Twin Peaks, jednakże to jedyne w swoim rodzaju doświadczenie, które w tym tygodniu zafundowali nam Mark Frost oraz David Lynch zrobiło mi z mózgu kefir malinowy. Mam zatem wrażenie, że zajmie mi trochę czasu, zanim wszystko ułoży się w logiczną całość (oczywiście zakładając, że takowa istnieje). Ba! Uważam, że nie obejdzie się bez ponownego seansu całego serialu.

Na razie, niemal "na gorąco" mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem w stuprocentach usatysfakcjonowany. Całkowicie spełniło się bowiem to czego chciałem i czego prawdę mówiąc oczekiwałem, czyli by finał tej historii nie był prostym happy endem i nie zakończył się ostatecznym triumfem dobra nad złem. Przeciwnie! By David Lynch i Mark Frost nas zaskoczyli, zaszokowali, zmusili do myślenia a przede wszystkim by zwieńczenie opowiadanej przez nich historii na długo zostało nam w pamięci i wywoływało żarliwe emocje. Wszystko to tutaj dostaliśmy, dlatego też odważę się stwierdzić, że był to najlepszy finał serialu w historii telewizji i absolutnie nie dało się tego zrobić lepiej!

Tak na marginesie dodam, że z tego co zdążyłem zauważyć wynika, iż te dwa wyemitowane odcinki bardzo podzieliły fanów! Wspomniani wyżej twórcy ewidentnie zakpili bowiem z osób próbujących zinterpretować sens ich dzieła wywracając wszystkie fanowskie teorie do góry nogami. Stworzyli coś, co jeszcze przez długi czas będzie wywoływało żarliwe polemiki i inicjowało powstawanie rozlicznych interpretacji.

Dlatego też nie można się dziwić, że wytworzyły się dwa antagonistyczne nastawione obozy. Jedni fani (i ja zdecydowanie należę do tej właśnie grupy) są zachwyceni wykreowanym nastrojem. Inni natomiast (i tych jest zdecydowana większość)  narzekają, że nic się nie wyjaśniło, że postaci pojawiały się i znikały, że efekty specjalne nie były najwyższych lotów (tu się nawet mogę zgodzić, głównie jeśli chodzi o sposób przedstawienia konfrontacji z Bobem, która wyglądała dość tandentnie. Uważam jednak, że źródłem problemu były tu nie tyle pieniądze czy raczej ich brak, ale głównie fakt, iż aktor grający tę postać zmarł zanim zabrano się za kręcenie trzeciego sezonu. Jestem bowiem pewien, że z nim na pokładzie ta wspomniana wyżej scena wyglądałaby znacznie bardziej przekonująco) a przede wszystkim, że większość wątków nie została właściwie zamknięta. Tak jakby zapominali, że  Lynch to nie Hitchcock  (przykładowo) i nigdy nie interesowały go logiczne rozwiązania czy związek przyczynowo-skutkowy, gdyż jego dzieła należy przede wszystkim czuć a niekoniecznie rozumieć. W jego filmach najważniejsza jest bowiem oniryczna atmosfera, wszechobecna dziwność i niezwykłość, tajemnica a przede wszystkim to niepokojące podskórne poczucie czyhającego się zagrożenia, którego nie widać na pierwszy rzut oka.   

Dlatego też ja, mimo lekkiego niedosytu, jestem wdzięczny, że dane mi przeżyć tę niezwykłą przygodę. Bez takich "zwariowanych" dzieł i bez takich "szalonych" artystów jak David Lynch otaczający nas świat byłby bowiem bowiem przeraźliwie i nieznośnie smutny.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Jeszcze tylko tydzień :(



Niech Cthulhu będzie z wami! 



Czy wiecie, że za tydzień zakończy się przygoda z serialem Twin Peaks? Najprawdopodobniej definitywnie? Muszę przyznać, że ten fakt przepełnia mnie smutkiem, ponieważ oglądanie trzeciego sezonu było niczym spotkanie po latach z dawno niewidzianymi starymi przyjaciółmi i zdecydowanie będzie mi tego brakowało. :( 

Na dłuższe podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Zobaczymy też, czy David Lynch i Mark Frost będą potrafili ten serial godnie zakończyć. Jedno jednak można powiedzieć już teraz: powrót do Twin Peaks odbył się na ich zasadach i za to należy im się szacunek! 

Zamiast bowiem próbować zjednać sobie widzów przez "bezpieczne" kopiowanie znanych i lubianych elementów zaserwowali nam kompletny odjazd do świata zwichrowanej i kompletnie nieprzewidywalnej wyobraźni. Skręcili w stronę psychodeli i surrealizmu oraz mnożenie kolejnych zagadek i wątków co sprawiało, iż momentami miałem wrażenie jakbym śledził pięćdziesiąt różnych seriali na raz. Nic więc dziwnego, że fani podzielili się na dwie grupy: tych, którzy ten sezon uwielbiają i tych, którzy go nienawidzą. 

Ja mimo wszystko należę do tej pierwszej kategorii. Zresztą chyba nie może być inaczej skoro bezgraniczną miłością darzę wykreowany przez Lyncha i Frosta świat z jego specyficznym na poły onirycznym klimatem, kapitalnie rozpisanymi i zagranymi postaciami, pięknymi jak marzenie kobietami (Audrey Horne <3) zakręconą i totalnie nie przewidywalną fabułą, niepokojącą muzykę Angela Badalamentiego a przede wszystkim tą magiczną siłą, która intryguje, hipnotyzuje i nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. To wszystko sprawia, że "Twin Peaks" jest serialem, o którym nie da się zapomnieć i jestem absolutnie pewien, że sam będę wielokrotnie do tego niezwykłego świata wracał. 

Jednocześnie nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że Twin Peaks najciekawszy był na samym początku to znaczy kiedy skupiał się przede wszystkim na odkrywaniu skrywanej pod fasadą sielankowości mrocznej strony tytułowego miasteczka oraz tajemnic zamieszkujących go bohaterów.

środa, 23 sierpnia 2017

Będzie solowy film o Jokerze!



Niech Cthulhu będzie z wami! 


Wiadomość dnia? Wydaje się, że tak! Dziś właśnie bowiem Warner Bros. ponformowało, że powstanie osadzony w latach osiemdziesiątych solowy film o jednej z moich ulubionych postaci czyli Jokerze! 

Co jeszcze lepsze wyprodukuje go sam Martin Scorsese a całość ma przypominać dramaty gangsterskie wspomnianego wyżej reżysera czyli "Chłopców z Ferajny" i "Kasyno"! Gorzej, że za kamerą nie stanie sam Scorsese ale Todd Phillips znany przede wszystkim jako twórca "Kac Vegas" i "Rekinów Wojny". Wydaje mi się bowiem, że specjalista od lekkich komedii nie jest najlepszym wyborem na twórcę filmu dramatu gangsterskiego!

Na razie nie wiadomo kto tym razem dostanie szansę wcielenia się w tę ikoniczną postać. Krążą słuchy, że ma to być młodszy aktor ponieważ film opowiadać będzie o początkach przestępczej działalności Zbrodniczego Błazna! Osobiście postawiłbym na: Dane DeHaana, Gasparda Ulliela, Bena Whishaw, Matta Smitha, Eamona Farrena lub Rhysa Wakefielda. 

Trochę jednak szkoda, że nie dano Jaredowi Leto szansy odkupienia win i udowodnienia, że jego rola w "Suicide Squad", która wielu osobom nie przypadła do gustu, nie była wynikiem braku umiejętności ale raczej efektem produkcyjnego bałaganu towarzyszącego powstawaniu wyżej wspomnianej produkcji. 

Wszak chyba każdy wie, że film, który pierwotnie miał być poważny i mroczny radykalnie przemontowano, żeby przypominał to, co zaprezentowano w kolorowych i wesołych trailerach. Dlatego też większość scen z jego udziałem wyleciała przy montażu co sprawia, że trochę ciężko go jednoznacznie oceniać. Liczę więc na to, że faktycznie omawiana tu produkcja będzie stand alone movie natomiast Leto jeszcze powróci do odgrywania Jokera w DCEU.

P.S. Według najnowszych informacji również powstający "The Batman" nie będzie związany z DCEU. Rodzi się zatem  pytanie, czy ktoś tam w WB ma jakikolwiek plan na cokolwiek? A może po prostu Justice League jest aż tak złe, że muszą szukać sposobu na porzucenie tonącego okrętu.

wtorek, 8 sierpnia 2017

Valerian i miasto tysiąca planet (2017)



Niech Cthulhu będzie z wami!


Dziś, ze swoją wspaniałą przyjaciółką Sylwią wybraliśmy się do kina na film "Valerian i miasto tysiąca planet" czyli najnowszą produkcję francuskiego reżysera Luca Bessona twórcy mającego na swoim koncie m.in. "Leona Zawodowca" i "Piąty Element". Pozwólcie więc, że podzielę się z wami swoimi wrażeniami. 

czwartek, 3 sierpnia 2017

Moje ulubione aktorki


Niech Cthulhu będzie z wami! 

Skoro zrobiłem już zestawienie moich ulubionych aktorów, to logicznym jest, iż teraz wypadałoby sporządzić listę aktorek, które z różnych względów budzą moją sympatię i lubię je oglądać na ekranie. Przy czym nie muszą to być bowiem walory czysto wizualne. Po prostu wymienione tu panie przekonały mnie do siebie talentem, lub po prostu mają nieodparty urok osobisty. Wybór nie był prosty, gdyż na każde miejsce czekało drugie tyle kandydatek, zatem logicznym jest chyba, że musiałem kogoś pominąć. W swoistej poczekalni wylądowały (niektóre dopiero na ostatniej prostej) m.in. Zoe Kazan, Penelope Cruz, Karolina Gruszka, Brit Marling, Olivia Cooke, Carey Mulligan, Margot Robbie, Emily Blunt, Jennifer Connely, czy Mia Wasikowska. Każdej z wyżej wymienionych pań było mi autentycznie szkoda.

wtorek, 1 sierpnia 2017

Dunkierka (2017)



Niech Cthulhu będzie z wami!

Nie będę ukrywał, że uwielbiam Christophera Nolana. Zresztą zdążyliście to pewnie zauważyć po moim rankingu ulubionych reżyserów, w którym zajął zaszczytne drugie miejsce. Mimo wszystko jednak na "Dunkierkę" szedłem z ogromnymi oporami. Raz, że nie jestem wielkim fanem kina wojennego a dwa doniesienia o tym, iż ma to być bardziej swoisty eksperyment niż pełnowartościowy produkt budziły niepokojące skojarzenia z "Song to Song". 


czwartek, 27 lipca 2017

Moi ulubieni reżyserzy


Niech Cthulhu będzie z wami!

Skoro ostatnio dokonałem aktualizacji zestawienia swoich ulubionych aktorów, to teraz pora na zestawienie ulubionych reżyserów a następnie ulubionych aktorek. Przynajmniej będę miał zadanie na dwie kolejne notki. A teraz przejdźmy może do meritum.

wtorek, 25 lipca 2017

Krótkie refleksje po przeczytaniu książki "13 powodów" Jaya Ashera




Niech Cthulhu będzie z wami!

Długo się przymierzałem, ale w końcu usiadłem literacki pierwowzór głośnego serialu stacji Netflix. Samego serialu oczywiście nie widziałem i pewnie już nie obejrzę. Nie wiem bowiem czy jest jakikolwiek sens go zaczynać, skoro wiem, jak się zakończy. 

czwartek, 20 lipca 2017

Baby Driver (2017)



Niech Cthulhu będzie z wami!

Opis z Filmwebu
Chcący zerwać z kryminalną przeszłością młody chłopak, zmuszany do pracy dla bossa mafii, zostaje wrobiony w napad skazany na niepowodzenie.

środa, 19 lipca 2017

Uwaga! Zbliża się Pierwszy Śnieg



Wielkimi krokami zbliża się premiera "Pierwszego Śniegu" czyli adaptacji bestsellerowej powieści chyba najpopularniejszego obecnie twórcy kryminałów jakim niewątpliwie jest Jo Nesbo. Dodam, iż po raz pierwszy będziemy mieli możliwość zobaczyć na ekranie sztandarową postać książek wspomnianego wyżej autora, czyli norweskiego policjanta Harry'ego Hole'a, w którego wcieli się Michael Fassbender.


Ja powiem tak: Literacki pierwowzór był świetny, zwiastun wygląda co najmniej interesująco (a na pewno intrygująco), Alfredson zna się na tworzeniu klimatycznego kina (o czym świadczyć może kapitalne Pozwól mi wejść i fascynujący Szpieg)  a Fassbender to wybitny aktor. Mam zatem graniczącą z pewnością nadzieję na to, że film mnie nie zawiedzie.


niedziela, 16 lipca 2017

20 najlepszych aktorów

Niech Cthulhu będzie z wami!

Pod wpływem rozmowy, jaką miałem niewątpliwą przyjemność odbyć z dwiema moimi fantastycznymi koleżankami po seansie fantastycznego filmu Spring Breakers w reżyserii Harmony'ego Korine'a postanowiłem "odświeżyć" swoje zeszłoroczne listy najlepszych lub też najbardziej charyzmatycznych aktorów.
Tak na marginesie dodam, iż bardzo żałuję, że na liście z przyczyn ode mnie niezależnych nie mogły się znaleźć dwa nazwiska, które znaleźć się powinny i to na bardzo eksponowanych miejscach. Oczywiście mam tu na myśli, jak się pewnie zresztą sami domyśliliście, Heatha Ledgera i Philipa Seymoura Hoffmana. Niestety nie jestem bowiem w stanie przeskoczyć śmierci dlatego starałem się dobierać raczej osoby żyjące i w miarę możliwości aktywne.  I bez tego jednak wybór 20 najlepszych  aktorów był ekstremalnie trudny. Wielu wspaniałych artystów (takich jak Benedict Cumberbatch, Tom Hiddlestone, Robert Więckiewicz czy Oscar Isaac) musiało bowiem obejść się smakiem i liczyć na to, że może następnym razem znajdzie się dla nich miejsce w moim zestawieniu. A teraz pora przejść do konkretów:

niedziela, 9 lipca 2017

Rubinowe oczy Kremla czyli powoli wracam do życia!

Niech Cthulhu będzie z wami!



Niech Cthulhu będzie z wami! 


Moją pierwszą lekturą i w związku z tym przedmiotem pierwszej notki na blogu po długiej przerwie związanej z zakończonymi sukcesem staraniami o uzyskanie stopnia magistra kulturoznawstwa była książka zatytułowana Rubinowe oczy Kremla. Tajemnice podziemnej Moskwy i to właśnie jej postanowiłem postanowiłem poświęcić dzisiaj kilka ciepłych słów. Swoją drogą muszę przyznać, że pozycja ta wpadła mi w oko już w kwietniu podczas odbywających się w moim pięknym mieście Targów Książki w związku z czym od razu ją nabyłem, jednak dopiero znalazłem czas by się za nią zabrać.

I muszę powiedzieć, że zdecydowanie nie żałuję! Maciej Jastrzębski rosyjski korespondent Polskiego Radia zabiera nas bowiem w fascynującą i wciągającą podróż śladami mitów, legend i tajemnic jakie skrywa stolica Rosji. Po przeczytaniu tej książki naprawdę chciałoby się tam pojechać i na własne oczy zobaczyć opisywane miejsca. W związku z tym Gorąco polecam tę lekturę wszystkim, a zwłaszcza tym którym podobał się cykl Metro Dmitrija Głuchowskiego. Można tu bowiem znaleźć wiele podobieństw. Jedyna różnica polega na tym, że wydarzenia opisywane przez Jastrzębskiego faktycznie miały miejsce a postacie mają swoje realne odpowiedniki. 

czwartek, 11 maja 2017

20 najładniejszych aktorek na świecie

Niech Cthulhu będzie z wami!

Od ostatniego tego typu zestawienia (Możecie go znaleźć tu) na moim blogu minął prawie rok. Uznałem więc, że najwyższa pora do niego wrócić i przekonać się czy mój gust odnośnie urody kobiet prezentujących się na srebrnym ekranie  uległ znaczącym zmianom. A zatem jeśli jesteście ciekawi jaką aktorkę uważam za najpiękniejszą kobietę na świecie serdecznie zapraszam do lektury ;) 

niedziela, 23 kwietnia 2017

Amok (2017)

Niech Cthulhu będzie z wami!



Na początek kilka słów wprowadzenia. "Amok" czyli podobno jeden z najgłośniejszych polskich filmów ostatnich lat opowiada historię Krystiana Bali, autora wydanej w 2003 roku książki zatytułowanej "Amok" (stąd też tytuł filmu). 

Został on oskarżony o dokonanie brutalnego zabójstwa, które potem miał ze szczegółami opisać w wyżej wspomnianej książce. Bala został skazany na 25 lat jednak wątpliwości w sprawie jego winy pozostały do dziś.  Sam proces jest, przynajmniej jak do tej pory największym poszlakowym procesem w historii polskiego sądownictwa a o samej sprawie opisywały m.in. BBC, "Guardian", "New Yorker", "Time", "Daily Mail", "The Washington Post", "Der Spiegel", "Le Figaro", "Le Parisien" i "Telegraph".

Muszę powiedzieć, że powyżej zarysowany koncept fabularny brzmiał interesująco, zatem nie można się chyba dziwić, iż  "Amok" był jednym z najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów roku. W końcu udało mi się go obejrzeć i mimo drobnych niedoróbek (Przykładowo nie wydaje mi się możliwym, aby nawet po czterech latach kobieta mogła nie rozpoznać charakteru pisma swojego męża. W dodatku intelektualne tropy, jakie rzucała Adamik były momentami aż nazbyt oczywiste. Nietzsche i jego twierdzenie o otchłani? Przecież to już wyświechtany symbol, który dawno utracił swoje pierwotne znaczenie) i lekkiego niedosytu (mam wrażenie, że potencjał tkwiący w historii został ledwie liźnięty) mi się generalnie podobał.

Podobał mi się klimat i pewna moralna ambiwalencja. Podobała mi się gra aktorska Mateusza Kościukiewicza oraz (a może powinienem powiedzieć przede wszystkim) Łukasza Simlata, którzy wykonali kawał dobrej roboty. Podobała mi się także śliczna jak obrazek Zofia Wichłacz.

Jednocześnie przyznam, że po seansie rozumiem obiekcje rodziny ofiary. Film może bowiem nie gloryfikuje wprost Krystiana Bali (przedstawiono go bowiem w dość niekorzystnym świetle jako megalomana i uwielbiającego manipulować ludźmi psychopatę) ale jednak sprawia, że podobnie jak to miało miejsce w przypadku Hannibala Lectera zaczyna on nas fascynować. Mnie "Amok" zachęcił do tego by mimo wszystko dać szansę książce. Raz już nawet próbowałem, ale  z tego co zdążyłem się zorientować po pobieżnym przejrzeniu kilku stron (bo mimo usilnych starań nie dałem rady się w to wbić głębiej) zahacza o totalny bełkot z takimi fragmentami jak:
*Fragment 1* W larwarium książkowych wandali wyklułem się po milionach lat dojrzewania. Przeleżałem jakiś czas w inkubatorze wstydu. Późno zacząłem ssać pierś literackiej tradycji. Późno zacząłem raczkować. Późno zacząłem chodzić po ukwieconym ogrodzie zabaw przypadku. W ogóle byłem jakiś opóźniony. Martwiła się tym moja mama, Madame Melancholia.
*Fragment 2* Zastanawiam się długo, od czego zacząć. Przecież ludzie mają już dosyć fabuły i charakterystyki postaci. To nie składa się na obraz życia czy czegokolwiek w zasadzie. Rozdygotane życie podpowiada mi jednak kilka historii. Prawdę i szczerość zastępuje sposób opisu. Fabularny trawnik wymaga koszenia. Niczym kwaśny deszcz, przeciekam przez podszewki największych światowych aglomeracji, niemogących ustać w spoczynku i drżących jak galaretki na wadze. Poparzona skóra alergicznego czytelnika, idealnego czytelnika, bo cierpiącego na bezsenność, jest dowodem, że nic nie zrozumiał. A ja bawię się w najlepsze, tylko czasami jakiś biust przeistacza się w tego dwugłowego robaka, wwiercającego się w mój mózg niczym jakiś rozwodniony, nieokreślony nowotwór złośliwy.


W ogóle warto wspomnieć, że  pierwotnie za reżyserię filmu opartego o tę historię miał się zabrać Roman Polański. Szkoda, że nie mu nie wyszło, bo materiał wydaje się być bardzo w jego stylu i jestem bardzo ciekaw rezultatu! 

środa, 19 kwietnia 2017

10 najlepszych filmów SF XXI wieku


Niech Cthulhu będzie z wami!

Wziąłem niedawno udział w przeprowadzonym przez "Klub Miłośników Filmu" mającym na celu wybranie najlepszych filmów SF XXI wieku. Ponieważ jednak moja lista jest bardzo hermetyczna i dość specyficzna nie spodziewam się by jakiekolwiek produkcje na niej zawarte osiągnęły zawrotną popularność w masowym głosowaniu. Dlatego też postanowiłem ją zaprezentować na swoim blogu. Dodam także, iż wybór dziesięciu był bardzo trudno i żałuję, że nie mogło się na niej znaleźć jeszcze kilka innych wartościowych produkcji takich jak "Arrival", "Dystrykt 9", "Incepcja", "Moon" czy "Zakochany bez pamięci" 

Miejsce 1. Mr. Nobody

Uzasadnienie 

Produkcja niemalże wybitna, do której obejrzenia przekonała mnie onegdaj przyjaciółka i będę jej za to dozgonnie wdzięczny! Film zachwycający od strony technicznej, perfekcyjnie zmontowany, jeszcze lepiej zagrany (warto w tym miejscu podkreślić bardzo dobrą dyspozycję Jareda Leto w roli naszego głównego protagonisty czyli tytułowego pana Nikt), posiadający niezaprzeczalną głębię oraz zrealizowany w onirycznym stylu, który absolutnie uwielbiam.

Miejsce 2  Melancholia 

Uzasadnienie 

Niezwykle oryginalna wizja końca świata jaką zafundował nam (nie bójmy się tego słowa) jeden z największych współczesnych reżyserów zrobiła na mnie ogromne wrażenie (Prawie takie, jakie swego czasu wywarł na mnie "Czarny Łabędź" Darrena Aronofsky'ego), zmusiła do myślenia i pozostała w głowie na długo po seansie. Film mnie wciągnął do tego stopnia, iż mimo wiedzy o tym jak cała ta historia się skończy nie mogłem oderwać wzroku od ekranu.

Miejsce 3. Watchmen - Strażnicy

Uzasadnienie 

Jeszcze nikt nie zrobił lepszego i głębszego filmu o superbohaterach niż Zack Snyder

Miejsce 4. Upstream Color

Uzasadnienie

Żywy dowód na wyższość kina niezależnego, w którym wciąż jeszcze można znaleźć w miarę oryginalne idee i utalentowanych twórców nad wysokobudżetowymi produkcjami hollywood sprowadzającymi się do bycia kopią kopii. Swoją drogą warto również sięgnąć po "Wynalazek" tego samego reżysera Shane'a Carrutha

Miejsce 5. Lobster/The Lobster 

Uzasadnienie 

Przygnębiająca, acz jak najbardziej realna wizja przyszłości. Film greckiego reżysera Yorgiosa Lanthimosa (Twórcy kapitalnego "Kła") nie schlebia gustom masowego widza i nie należy do gatunku „kino lekkie, łatwe i przyjemne do natychmiastowego zapomnienia". Wręcz przeciwnie! To produkcja specyficzna, którą albo się pokocha albo znienawidzi. Ja pokochałem!

Miejsce 6. Ostatnia miłość na Ziemi/Perfect Sense Uzasadnienie 

Kolejny seans, który zawdzięczam wspomnianej wyżej przyjaciółce. Kino wyciszone, skłaniające do kontemplacji i pozostające w głowie po seansie. Dodatkowym atutem jest dla mnie osobiście fakt, że gra w nim najpiękniejsza kobieta na świecie Eva Green.

Miejsce 7. Zbrodnie Czasu/ Los Cronocrímenes 

Uzasadnienie 

Odważę się stwierdzić, że jest to zdecydowanie najlepszy film o podróżach w czasie. Dowód na to, że nie potrzeba wielkich gwiazd czy zapierających dech w piersiach efektów specjalnych by przyciągnąć widza do ekranu na pełne dziewięćdziesiąt minut i sprawić by emocjonalnie zaangażował się w przedstawianą mu historię.

Miejsce 8. Za czarną tęczą / Beyond the black rainbow 

Uzasadnienie 

Reprezentant dokładnie takiego kina jakie lubię najbardziej czyli niepokojącego, enigmatycznego, nie udzielającego prostych odpowiedzi i sprawiającego, że seans jest niepowtarzalnym doświadczeniem. 

Miejsce 9. Ona/Her 

Przeurocza, niebanalnie opowiedziana oraz wywołująca realne emocje opowieść o desperackim poszukiwaniu choćby namiastki uczucia w świecie opanowanym przez samotność

Miejsce 10 Początek/I Origins

Uzasadnienie 

Dzieło, które w pełni docenią ci, którzy nie boją się myśleć podczas seansu i którzy w tego typu produkcjach nie szukają wyłącznie jałowej papki. Obraz, który który wie co chce przekazać i świadomie oraz konsekwetnie dąży do wyznaczonego przez siebie celu.

piątek, 14 kwietnia 2017

Pierwszy zwiastun VIII części "Gwiezdnych Wojen"!!!




No cóż! Nie będę ukrywał, że wygląda to całkiem obiecująco, tak więc z nadzieją (nową? ;) ) czekam na premierę. Oby tylko był to film pod względem nastroju zbliżony bardziej do "Rogue One" niż "The Force Awakens", które choć mi się podobało to jednak, nie oszukujmy się, nie było specjalnie oryginalne.

wtorek, 4 kwietnia 2017

Dziś 38 urodziny obchodziłby nieodżałowany Heath Ledger :(






Pozwolę sobie do czegoś przyznać. Otóż bardzo obawiałem się jego występu jako Jokera w "Mrocznym Rycerzu". I to aż do tego stopnia, że długo zwlekałem z sięgnięciem po wyżej wspomnianą produkcję. Ba! Mało brakowało a nigdy bym jej nie obejrzał!

Po prostu w swej pamięci wciąż miałem fantastyczną interpretację Księcia Zbrodni zaproponowaną przez jednego z moich ulubionych aktorów czyli Jacka Nicholsona w filmie Tima Burtona. Wydawało mi się więc czymś nieprawdopodobnym, by można to było zrobić lepiej.

Nie pomagało również to, że aktor, który miał zastąpić niekwestionowaną "Legendę Kina", jaką jest Nicholson, był dla mnie wówczas kompletnym no-nejmem.

Jak bardzo się myliłem! Z perspektywy czasu muszę bowiem przyznać, że Ledger z łatwością mnie do siebie przekonał a przede wszystkim dowiódł, iż nie powinienem był w niego wątpić. Stworzył wspaniałą postać, którą (przez poważne różnice w interpretacji) mogę uwielbiać na równi z Jokerem Nicholsona. Swoją drogą zawsze śmieszą mnie ludzie, którzy te kreacje ze sobą porównują i piszą komentarze w stylu "Ledger to kwintesencja Jokera! Ledger to jedyny prawdziwy Joker! Nicholson zaorany".

Dodając do tego kapitalną dyspozycję, jaką zaprezentował w "Tajemnicach Brokeback Mountain" oraz ogólną, że tak to określę "ekranową charyzmę" otrzymujemy aktora, który zdecydowanie odszedł przedwcześnie, gdyż mógł jeszcze wiele razy nas oczarować swym nieprzeciętnym talentem!

niedziela, 2 kwietnia 2017

Serdeczne i szczere 100 lat dla najlepszego aktora na planecie!


Nie wiem czy wiecie, ale 40 urodziny obchodzi dziś Michael Fassbender, którego, jak pewnie zdążyliście zauważyć absolutnie uwielbiam i uważam za najlepszego na ten moment aktora na planecie! 

Ten nieprzeciętnie utalentowany i niesamowicie charyzmatyczny irlandczyk nigdy mnie bowiem nie zawiódł. Niezależnie od roli (a przypomnijmy, że ma na swoim koncie m.in. androida, tajemniczego rewolwerowca, seksoholika, Makbeta, asasyna czy lidera alternatywnej grupy rockowej) zawsze prezentuje się wyśmienicie i przyciąga wzrok do ekranu. Krótko mówiąc jest gwarantem jakości! 

Dlatego też życzę mu wszystkiego najlepszego! Samych ról godnych potencjału! Żeby jego kariera rozwijała się w takim tempie jak do tej pory a przede wszystkim żeby w końcu dostał już od dawna zasłużonego Oscara! 

A ja chyba sobie z tej okazji obejrzę sobie jakiś film z jego udziałem. Wam natomiast zostawiam znalezioną w Internetach kompilację ku czci.  Enjoy!