czwartek, 27 lipca 2017

Moi ulubieni reżyserzy


Niech Cthulhu będzie z wami!

Skoro ostatnio dokonałem aktualizacji zestawienia swoich ulubionych aktorów, to teraz pora na zestawienie ulubionych reżyserów a następnie ulubionych aktorek. Przynajmniej będę miał zadanie na dwie kolejne notki. A teraz przejdźmy może do meritum.


Oto szczęśliwa 16 twórców, na których w mojej opinii zawsze można liczyć, że dostarczą pełnowartościowy produkt. Oczywiście nie oznacza to, że to zestawienie zawiera wszystkich twórców, których szanuję za ich osiągnięcia na polu kinematografii. Nie wspomniałem bowiem choćby o Tomie Fordzie (twórcy niesamowitego Nocturnal Animals), Denisie Villeneuve (Mającym na swoim koncie takie wspaniałe produkcje jak „Labirynt”, enigmatyczny „Wróg” czy ubiegłoroczny "Arrival"), Nicolasie Winding Refnie (Bronson, Drive, Neon Demon), reżyserskiej legendzie Martinie Scorsese, posiadaczu niesamowitej wyobraźni Timie Burtonie,  czy M. Night Shyamalanie, którego prawdopodobnie wbrew całemu światu w dalszym ciągu uważam za utalentowanego filmowca. Może przy okazji następnej aktualizacji znajdzie się dla nich miejsce.

Nie ukrywam, że też jest mi bardzo mi jest przykro, iż po ogromnych zawodach jakie sprawiły mi "Prometeusz" i "Obcy Przebudzenie" na mojej liście nie znalazło się miejsce dla Ridleya Scotta, który współcześnie odcina raczej kupony od sławy zdobytej takimi dziełami jak "Alien", "Blade Runner" czy "Gladiator" . Z podobnych powodów nie zmieścił się tu również Luc Besson, którego ostatnie dokonania (Lucy) nie dorównują genialnemu "Leonowi Zawodowcowi". 

Wspomnieć należy też o Neillu Blomkamp, który właściwie zrobił tylko jeden film godny uwagi (Mam oczywiście na myśli rewelacyjny "Dystrykt 9") a przede wszystkim uważany przeze mnie onegdaj za nadzieję horroru Rob Zombie, który po szalonym "Domu 1000 trupów" wyraźnie osiadł na laurach.

Pozostali filmowcy raczej unikali wpadek, co nie znaczy, że im się nie zdarzały, (czasami nawet bardzo poważne, takie jak np. "Nienawistna Ósemka" Quentina Tarantino czy "Noe" Aronofsky'ego) jednak były to pojedyńcze przypadki. 


Miejsce 16.  Guy Maddin



Kompletnie oczarował mnie jego film "Piętno na umyśle", który miałem przyjemność obejrzeć w ubiegłym roku dzięki nieocenionemu Białostockiemu Ośrodkowi Kultury. Uwielbiam bowiem taki specyficzny, dziwny i enigmatyczny klimat w stylu przypominającym najlepsze dokonania Davida Lyncha.

Miejsce 15. Shane Carruth



Wyróżnienie nieco może na wyrost, gdyż Carruth ma na swoim koncie tylko dwa filmy, ale oba (tzn. Primer i Upstream Color) są prawdziwym intelektualnym wyzwaniem i stoją na poziomie niedostępnym dla większości jego kolegów po fachu.

Miejce 14. Darren Aronofsky



Przyznaję, że gdyby nie kompletnie nieudany „Noe” to ten twórca miałby szanse nawet na podium poniższego zestawienia. W końcu mówimy tu wszak o reżyserze który ma na swoim koncie „Requiem dla snu”, „Źródło” a przede wszystkim genialnego „Czarnego Łabędzia”

Miejsce 13. Yorgos Lanthimos



Grecki reżyser swoje miejsce na tej liście zawdzięcza dwóm tytułom (Jednym z nich jest "Kieł" drugim "Homar") , które trudno wyrzucić z pamięci i które nie pozostawiają obojętnym. Za chłód, minimalizm a przede wszystkim za krytykę współczesnego świata (przypominającą twórczość mojego ulubionego pisarza Michela Houllebecqa) oraz odgórnie narzuconych wzorców zachowań czy paradygmatów.

Miejsce 12. Park Chan-Wook



Koreański geniusz kinematografii, który mnie oczarował Służącą oraz Stokerem czyli przepięknymi wizualnie i ociekającymi perwersyjnością arcydziełami

Miejsce 11. Terry Gilliam 



Za konsekwentne unikanie zaszufladkowania. Za odwagę bycia artystą i marzycielem. Za tworzenie kina oryginalnego i urzekającego baśniowym nastrojem, który jest absolutnie nie do podrobienia.

Miejsce 10. David Lynch



Mistrz i twarz współczesnego surrealizmu. Zwichrowana wyobraźnia (prawie tak, jak jego fryzura), niesamitowy indywidualizm i konsekwencja w tworzeniu dzieł trudnych w odbiorze i znajdujących się w opozycji do obowiązujących trendów.

Miejsce 09. Kevin Smith



Reżyser, który kręci świetne pełne humoru, luzu ale też refleksji nad życiem filmy takie jak "Sprzedawcy" {Clerks} czy "W pogoni za Amy" {Chasing Amy} a w dodatku ma godny podziwu dystans do samego siebie (czego dowodzą choćby jego występy przed słuchaczami z amerykańskich uczelni w ramach cyklu „An Evening with Kevin Smith”) oraz niezwykły dar opowiadania kapitalnych anegdot.

Miejsce 08. Jim Jarmusch



Mistrz kina niespiesznego, w którym próżno szukać wybuchających samochodów, gołych panienek, a nawet wtedy kiedy (tak jak w "Poza Prawem") film jest o uciekinierach z więzienia to samego momentu ucieczki nie widzimy. A mimo to ciężko oderwać wzrok od ekranu gdyż dialogi, których w tym filmach nie brakuje, są genialnie napisane.

Miejsce 07. Lars von Trier 



"Niespokojna dusza" współczesnego kina. Twórca niezwykle oryginalny i bezkompromisowy, którego filmy sprawiają widzowi autentyczny ból i do głębi poruszają. Swoją drogą przyznam, że już od jakiegoś czasu przymierzam się do zmierzenia z całą filmografią tego duńskiego prowokatora i skandalisty jednak na razie nie czuję się jeszcze psychicznie gotowy. Miejsce na mojej liście to zasługa genialnej „Melancholii” czyli jednego z najlepszych filmów jakie w życiu widziałem.

Miejsce 06. Edgar Wright 



Mimo, że nie ma wielkiego dorobku na koncie to jego dotychczasowe produkcje po prostu powalają, tak jak np. tegoroczny Baby Driver, który polecam zobaczyć każdemu, kto (tak jak ja) kocha kino. Wright posiada bowiem niezwykłą umiejętność bawienia się popkulturą, nieprzeciętne zdolności a przede wszystkim specyficzne poczucie humoru, które tak bardzo mi odpowiada.

Miejsce 05. Quentin Tarantino



Myślę, że nie muszę uzasadniać dlaczego się na tej liście znalazł? Przecież mówimy tu o człowieku, który zredefiniował kino a takie filmy jak nowatorskie i rewelacyjnie napisane "Pulp Fiction", „Bękarty Wojny” czy chociażby "Django" to dziś absolutna klasyka. Dodam więc tylko, iż fakt, że Tarantino znajduje się poza podium to „zasługa” mojego rozczarowania wtórnością zaprezentowaną w „Nienawistnej Ósemce”. Mam nadzieję, że planowanym filmem o rodzinie Mansona wróci tam, gdzie jego miejsce czyli do pierwszej trójki.

Miejsce 04. Xavier Dolan 



Ośmielę się stwierdzić, że nikt nie potrafi budować tak niesamowitego nastroju, jak ten nieprzyzwoicie utalentowany kanadyjczyk nie przez przypadek uważany za jednego z najlepszych i najbardziej obiecujących współczesnych filmowców. Tak na marginesie dodam, że jego twórczość poznałem dzięki niezależnym od siebie rekomendacjom ze strony dwóch koleżanek, którym będę za ten fakt dozgonnie wdzięczny. Przy czym muszę wspomnieć, że chronologicznie pierwsza była Marta, za której namową poszedłem do kina na niesamowitą "Mamę".

Miejsce 03. David Fincher




Filmowy samouk, który potrafi fenomenalnie opowiadać obrazem. Stworzone przez niego dzieła (Ze szczególnym uwzględnieniem Siedem, Zodiaca, Gry, Social Network i Fight Clubu) są drapieżne, pełne energii a przede wszystkim utrzymane  w niezwykle mrocznym klimacie. Krótko mówiąc stanowią kwintesencję doskonale zrealizowanego Thrillera

Miejsce 02. Christopher Nolan 



Reżyser, który nigdy mnie nie zawiódł a jego nazwisko jest zawsze gwarantem najwyższej jakości! Swoimi dziełami, takimi jak chociażby "Batman Początek", "Dunkierka", „Memento”, „Incepcja” czy „Prestiż” przedefiniował on bowiem pojęcie kina akcji pokazując, że tym mianem nie musiamy koniecznie określać tylko pustych intelektualnie ale oszałamiających wizualnie widowisk w stylu Michaela Baya.

Miejsce 01. Roman Polański 



Wiem, że ten wybór może być przez wielu uznany za kontrowersyjny i pewnie niejednej osobie się narażę, ale mnie nie interesuje to, co komu i gdzie wsadzał 40 lat temu. Ja oceniał go będę przede wszystkim jako reżysera, a w takim ujęciu Polański to bez wątpienia wybitny twórca konsekwentnie eksplorujący mroczną stronę ludzkiej psychiki, którego żaden z filmów mnie nie zawiódł a to się naprawdę bardzo rzadko zdarza.A poza tym lubię być przekorny i "płynąć pod prąd".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz