piątek, 15 grudnia 2017

Krótka piłka: "Ostatni Jedi" (2017)




Niech Cthulhu będzie z wami!

Śledząc reakcje w Internecie widzę, że "Ostatni Jedi" zbiera mieszane opinie. Ba! Wielu hardcorowych fanów "Gwiezdnych Wojen" narzeka, oględnie rzecz ujmując, nazywając tę produkcję niemalże gwałtem na tej wspaniałej sadze. Przyznam, że niektóre z zarzutów doskonale rozumiem jednocześnie jednak muszę powiedzieć, że nadal nie mogę wyjść z podziwu i jestem absolutnie zachwycony tym, co zobaczyłem! To czego doświadczyłem było bowiem tak piękne pod względem wizualnym, pełne nieprzewidywalnych zwrotów akcji, trafionego humoru (najbardziej zapamiętam chyba scenę z mieczem świetlnym, której udało się wywołać szczery uśmiech na mojej wiecznie nadąsanej twarzy) czy fantastycznego poziomu aktorstwa ( Chylę czoła przed Adamem Driverem, Markiem Hamillem a nawet Daisy Ridley, której udało się sprawić bym polubił jej postać mimo, że nadal uważam, iż jest "przefajnowana"), że aż brakuje mi słów by właściwie opisać emocje jakie ten film we mnie wywołał. 

Dodam więc tylko, że Rian Johnson (twórca mający na swoim koncie dwie znakomite produkcje czyli "Loopera" i "Brick") dostał zaskakująco dużą wolność artystyczną i skwapliwie z niej skorzystał. Jednocześnie wykazał się nie tylko nieprzeciętnymi umiejętnościami ale przede wszystkim dużą odwagą, gdyż podobnie jak David Lynch w tegorocznej odsłonie "Twin Peaks" poszedł po bandzie i kompletnie przemodelował fabularna podstawę ustanowiona przez poprzednie części czyli głównie (nie oszukujmy się) asekuranckie "Przebudzenie Mocy". Ba! Mam wrażenie, że to właściwie mogłoby być zwieńczenie kosmicznej sagi i nie wiem co wymyśli J.J. Abrams aby jego IX część wypadła jeszcze lepiej! 

Dlatego też nie mam innego wyjścia niż gorąco zachęcić, by pójść do kina i ten wspaniały film obejrzeć. To świeże podejście do zdawałoby się skostniałej sagi. 

OCENA 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz