Niech
Cthulhu będzie z wami!
Koniec
roku to tradycyjnie czas podsumowań. Pomyślałem więc, że pora zastanowić się, jakie właściwie było
ostatnie 12 miesięcy?
I powiem
tak. Im dłużej o tym myślę, tym trudniej mi jednoznacznie odpowiedzieć na to
pytanie. Nie wiem czy był to dobry rok czy zły. Stwierdzę zatem dyplomatycznie, że minione 365 dni było okresem niezwykle
zróżnicowanym.
Z
jednej strony był to na pewno rok bardzo smutnych pożegnań.
Przede
wszystkim dlatego, że definitywnie rozpadła się grupa
improwizacyjna Mewa, której miałem zaszczyt być członkiem przez prawie dwa lata, która (czego absolutnie nie będę ukrywał) zajmowała bardzo ważne
miejsce w moim życiu oraz (dzięki wspaniałym ludziom jakich tam poznałem i mega pozytywnym wspomnieniom) na zawsze zostanie w moim sercu.
Dodatkowo niepowetowanych strat doznała szeroko pojęta kultura. Odeszło od nas bowiem wielu ( jeśli mam być szczery zdecydowanie zbyt wielu) wspaniałych artystów i niezwykłych osobowości takich
jak Prince, David Bowie, Andrzej Wajda, Leonard Cohen, George
Michael, Alan Rickman czy Carrie Fischer.
Dodając do tego praktycznie unicestwiony w katastrofie lotniczej niedaleko Soczi Chór Aleksandrowa otrzymujemy wyrwę, którą przez długie lata ciężko będzie załatać.
Dodając do tego praktycznie unicestwiony w katastrofie lotniczej niedaleko Soczi Chór Aleksandrowa otrzymujemy wyrwę, którą przez długie lata ciężko będzie załatać.
Z
drugiej strony trzeba powiedzieć, że był to także rok zaskoczeń i kompletnie niespodziewanych rozstrzygnięć,
ponieważ chyba nikt (podejrzewam, że nawet sami zainteresowani) nie brał na poważnie możliwości wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA czy nagrodzenia literackim Noblem
Boba Dylana. A jednak tak się stało!
Dla mnie osobiście był to również rok spełniania marzeń i wyrównywania zaległości. Wreszcie udało mi się być na zlocie Filmweb Offline (do czego przymierzałem się już od kilku lat, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie) oraz uzyskałem autograf od Magdaleny Grzebałkowskiej (autorki książki o Beksińskich) z czego jestem niezmiernie dumny.
Przede wszystkim jednak muszę nadmienić, że dzięki rekomendacji od pewnej wspaniałej osoby zdecydowałem się na zniwelowanie haniebnego zaniedbania i obejrzenie w końcu kultowego "Omenu" co zdecydowanie było dobrym posunięciem, ponieważ obraz Richarda Donnera bardzo mi się podobał awansując do miana najlepszego filmu satanistycznego, jaki widziałem w swoim życiu.
Dla mnie osobiście był to również rok spełniania marzeń i wyrównywania zaległości. Wreszcie udało mi się być na zlocie Filmweb Offline (do czego przymierzałem się już od kilku lat, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie) oraz uzyskałem autograf od Magdaleny Grzebałkowskiej (autorki książki o Beksińskich) z czego jestem niezmiernie dumny.
Przede wszystkim jednak muszę nadmienić, że dzięki rekomendacji od pewnej wspaniałej osoby zdecydowałem się na zniwelowanie haniebnego zaniedbania i obejrzenie w końcu kultowego "Omenu" co zdecydowanie było dobrym posunięciem, ponieważ obraz Richarda Donnera bardzo mi się podobał awansując do miana najlepszego filmu satanistycznego, jaki widziałem w swoim życiu.
A skoro już jesteśmy przy filmach, to pod tym względem rok 2016 również był ciekawy a przede wszystkim zróżnicowany.
Mieliśmy więc zarówno dzieła zachwycające wizualnie jak "Doktor Strange", zdumiewające pod względem koronkowej konstrukcji fabularnej ("Służąca") czy przytłaczające nastrojem, po którym ciężko się otrząsnąć (przypadek "Ostatniej Rodziny") jak też całkowicie rozczarowujące.
Do tej drugiej kategorii zdecydowanie przynależy kompletny bałagan, żeby nie powiedzieć dosadniej burdel, zwany "Suicide Squad", którego nie uratowała nawet fantastyczna kreacja aktorska prześlicznej Margot Robbie.
Dostaliśmy z jednej strony obiecujące debiuty (np. niesamowicie klimatyczny "The Witch" Roberta Eggersa) a z drugiej szokujące porażki
wielkich mistrzów świadczące o ich wypaleniu ("Nienawistna Ósemka").
Dzieła
urzekające minimalizmem (Budzący skojarzenia z dokonaniami mojego ulubieńca Romana Polańskiego
"Darling" Mickeya Keatinga z hipnotyzującą Lauren Ashley Carter (posiadającą prawdopodobnie najpiękniejsze oczy we wszechświecie!) oraz
zapierające dech w piersiach widowiska, jak wspomniany tu już "Doktor Strange".
Filmy drapieżne i poruszające poważne problemy, takie jak np. pedofilia wśród księży (słusznie
nagrodzony Oscarem "Spotlight"), zakazana miłość (wysmakowana wizualnie
"Carol" Todda Haynesa), samotność (fantastyczny "Lobster"
Yorgiosa Lanthimosa z niesamowitym Colinem Farrellem) czy dylematy moralne
zgwałconych przez rosyjskich żołdaków zakonnic (oparta na faktach
polsko-francuska koprodukcja "Niewinne" z wybitną kreacją Agaty
Kuleszy) sąsiadowały na ekranach naszych kin z będącymi przerostem formy nad treścią "wydmuszkami" w rodzaju "Baby Bump".
Warto
też pamiętać, że wiele filmów nie tylko zbierało skrajne recenzje ("Neon
Demon") ale przede wszystkim wywołało żarliwe dyskusje wykraczające daleko
poza sale kinowe. Mam tu na myśli takie tytuły jak "Batman v. Superman Świt Sprawiedliwości", "Smoleńsk",
"Ghostbusters", "Plac Zabaw" czy
"Wołyń".
Dlatego
też od razu przyznaję, że wybór 10 produkcji (plus kilka honorable mentions),
które zdecydowanie wyróżniały się in plus lub też zrobiły na mnie
największe wrażenie nie był taki prosty.
Że
wiele wartościowych tytułów musiało obejść się smakiem praktycznie na
ostatniej prostej.
Plus też nie będę ukrywał, że wielu obrazów, które teoretycznie mogłyby się tu znaleźć po prostu (z różnych względów) nie widziałem, więc choćbym nawet bardzo chciał nie mógłbym ich na tej liście umieścić. Mam na myśli np. "Nowy Początek", "Wołyń" czy "Nocne Zwierzęta".
Plus też nie będę ukrywał, że wielu obrazów, które teoretycznie mogłyby się tu znaleźć po prostu (z różnych względów) nie widziałem, więc choćbym nawet bardzo chciał nie mógłbym ich na tej liście umieścić. Mam na myśli np. "Nowy Początek", "Wołyń" czy "Nocne Zwierzęta".
Mimo
wszystko uważam, że moja zestawienie jest całkiem interesujące, zróżnicowane (czyli doskonale oddające ogólną specyfikę ubiegłego roku) a
każda ze znajdujących się tu pozycji zdecydowanie warta uwagi!
Mam
nadzieję, że bieżący rok 2017 będzie jeszcze lepszy i że dostarczy nam wszystkim co najmniej tyle
samo produkcji, o których długo nie zapomnimy a przede wszystkich niesamowitych wrażeń, wzruszeń, radości i wielu emocji
Czego sobie i wam szczerze życzę!
Czego sobie i wam szczerze życzę!
Zaraz
obok chęci, by w ogóle oglądać filmy, bo nie będę ukrywał, że ostatnio nie było
u mnie w tym względzie najlepiej.
W rezultacie z powtórkami obrazów, które już kiedyś widziałem i serialami zebrało się u mnie ledwie nieco ponad 130 seansów (Dokładnie 136 w tym 56 tegorocznych premier) co daje zatrważająco niską średnią 11 filmów na miesiąc.
W rezultacie z powtórkami obrazów, które już kiedyś widziałem i serialami zebrało się u mnie ledwie nieco ponad 130 seansów (Dokładnie 136 w tym 56 tegorocznych premier) co daje zatrważająco niską średnią 11 filmów na miesiąc.
Ale
może po tym nieco przydługim wstępie pora przejść w końcu do rzeczy!
"Honorable Mentions"
Carol
10 Cloverfield Lane
Darling
Green Room
Lament
Nie
oddychaj
Spotlight
Zupełnie
Nowy Testament
Miejsce 10.
Neon Demon
Reżyseria: Nicolas Winding Refn
Podobnie jak w przypadku praktycznie wszystkich filmów tego duńskiego reżysera "Neon Demon" zbiera skrajne opinie. Dla jednych to pretensjonalna wydmuszka, dla innych zachwycający wizualnie przejaw geniuszu. Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy.
Miejsce 9.
The Witch
Reżyseria: Robert Eggers
Gęsty, wprost wylewający się z ekranu klimat oraz fantastyczna kreacja aktorskiego "odkrycia roku" Anyi Taylor Joy.
Miejsce 8.
Hardcore Henry
Reżyseria: Ilya Naishuller
Lubię wszelkie celuloidowe dziwactwa i kurioza zatem ten zdecydowanie najbardziej szalony, nieobliczalny i nieprzewidywalny film roku po prostu musiał się w tym zestawieniu znaleźć.
Miejsce 7.
Zwierzogród
Reżyseria: Byron Howard, Rich Moore
Dzieło mądre (uczy bowiem tego, iż nigdy nie należy kierować się pierwszym wrażeniem, uprzedzeniami czy stereotypami), urzekające nastrojem, zaskakujące, niesztampowe, posiadające sympatycznych bohaterów, zabawne i wzruszające. A przede wszystkim bogato inkrustowane popkulturowymi odniesieniami (np. wyborna trawestacja sceny z „Ojca Chrzestnego”) co sprawia, że jest uniwersalne i dorośli mogą się na nim bawić równie dobrze jak dzieci. A dodatkowo - Leniwce!
Miejsce 6.
Doktor Strange
Reżyseria: Scott Derrickson
Film, który zawdzięcza wysokie miejsce na liście przede wszystkim temu, że obłędnie prezentuje się od strony wizualnej.
Miejsce 5.
Lobster
Reżyseria: Yorgos Lanthimos
Przygnębiająca, acz jak najbardziej realna wizja przyszłości, w której ludzie samotni są zamykani w hotelu i mają 45 dni by znaleźć sobie „drugą połówkę”. „Homar” nie schlebia gustom masowego widza i nie należy do gatunku „kino lekkie, łatwe i przyjemne do natychmiastowego zapomnienia". Wręcz przeciwnie! To produkcja specyficzna, którą albo się pokocha albo znienawidzi. Ja pokochałem!
Miejsce 4.
Paterson
Reżyseria: Jim Jarmusch
Po prostu uwielbiam subtelne kino wirtuoza ekranowego "nie dziania się" Jima Jarmuscha zatem nie można się dziwić, że jego najnowszy film praktycznie z automatu miał zarezerwowane miejsce na mojej liście. Dodając do tego znakomitą kreację aktorską Adama Drivera (lepiej znanego jako Kylo Ren z "Gwiezdnych Wojen") otrzymujemy taki a nie inny rezultat.
Rogue One
Reżyseria: Gareth Edwards
A propos "Gwiezdnych Wojen". Przyznam, że należę do grona osób, którym film Garetha Edwardsa (twórcy świetnej "Godzilli") podobał się znacznie bardziej niż zeszłoroczne "Przebudzenie Mocy".
Ba! Ośmielę się stwierdzić, że "Rogue One" to prawdopodobnie moja ulubiona odsłona tej słynnej kosmicznej sagi, albowiem całkowicie mnie usatysfakcjonowała i dostałem to, co chciałem: Gęsty klimat, emocje a przede budzącego strach i respekt Dartha Vadera (teraz już rozumiem dlaczego wszyscy bohaterowie poprzednich części tak się go bali) w zdecydowanie najlepszej scenie akcji ubiegłego roku.
Ba! Ośmielę się stwierdzić, że "Rogue One" to prawdopodobnie moja ulubiona odsłona tej słynnej kosmicznej sagi, albowiem całkowicie mnie usatysfakcjonowała i dostałem to, co chciałem: Gęsty klimat, emocje a przede budzącego strach i respekt Dartha Vadera (teraz już rozumiem dlaczego wszyscy bohaterowie poprzednich części tak się go bali) w zdecydowanie najlepszej scenie akcji ubiegłego roku.
Służąca
Reżyseria: Park Chan-wook
Park Chan-wook kolejny raz udowadnia, że jest jednym z najlepszych i najciekawszych współczesnych reżyserów a każdy jego projekt to wielkie wydarzenie!
"Służąca" zatem to piękne, wysmakowane, zmysłowe i niezwykle nastrojowe dzieło przewrotnie grające z oczekiwaniami widza. Obraz, który mnie absolutnie oczarował i sprawił, że siedziałem przed ekranem jak zauroczony kompletnie nie zwracając uwagi na to wszystko, co działo się dookoła.
"Służąca" zatem to piękne, wysmakowane, zmysłowe i niezwykle nastrojowe dzieło przewrotnie grające z oczekiwaniami widza. Obraz, który mnie absolutnie oczarował i sprawił, że siedziałem przed ekranem jak zauroczony kompletnie nie zwracając uwagi na to wszystko, co działo się dookoła.
Ostatnia rodzina
Reżyseria: Jan P. Matuszyński
Chyba nikogo nie może dziwić, że to właśnie ten film zajmuje pierwsze miejsce w moim zestawieniu. Absolutnie podtrzymuję bowiem to, co napisałem w swojej recenzji.
"Ostatnia Rodzina" jest wybitnym arcydziełem na światowym poziomie. Niesamowicie intensywnym, doprawdy porażającym, do głębi poruszającym, przygnębiającym i emocjonalnie wstrząsającym doświadczeniem, które zostaje z odbiorcą na długo.
"Ostatnia Rodzina" jest wybitnym arcydziełem na światowym poziomie. Niesamowicie intensywnym, doprawdy porażającym, do głębi poruszającym, przygnębiającym i emocjonalnie wstrząsającym doświadczeniem, które zostaje z odbiorcą na długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz