poniedziałek, 27 marca 2017

Łatwiej jest zrezygnować z namiętności, niż ją kontrolować.

Niech Cthulhu będzie z wami!

Opis fabuły

Do maturalnej klasy, w której uczy się introwertyczna Charlie dołącza nowa koleżanka, z którą dziewczyna się zaprzyjaźnia. Przyjaźń między nimi szybko przekształca się jednak w relację skomplikowaną i destrukcyjną.

Moja opinia

Zacznę może od tego, że „Respire”, ekranizacja powieści Anne-Sophie Brasme, jest reżyserskim debiutem lubianej przeze mnie aktorki Melanie Laurent (m.in. „Bękarty Wojny” czy „Debiutanci”).
Ten fakt wzbudził moją ciekawość (chciałem bowiem zobaczyć, jak Laurent poradzi sobie ze stojącym przed nią wyzwaniem) i stanowił główny powód, dla którego zdecydowałem się sięgnąć po tę pozycję.

Z drugiej zaś przyznaję, że miałem delikatne obawy w kwestii powodzenia całego przedsięwzięcia. Co chyba nie powinno specjalnie dziwić, jeśli spojrzymy na dokonania innych aktorów próbujących swoich sił na niwie reżyserii.
Wówczas okaże się bowiem, że w pełni udane projekty (takie jak np. „Argo” Bena Afflecka) to chlubne wyjątki, które w zasadzie można policzyć na palcach jednej ręki. Że dominują jakieś ekranowe potworki w rodzaju nużącego „Don Jona” Josepha Gordona Levitta.
Na szczęście Melanie Laurent nie dopasowała się do obowiązujących tendencji. Przeciwnie! Dowiodła swojej artystycznej wszechstronności i stworzyła dzieło, które niewątpliwie należy uznać za udane.
Dostaliśmy bowiem solidne, klasycznie opowiedziane (tzn. bez silenia się na pseudoartystyczność, bez żadnych postmodernistycznych eksperymentów i pretensjonalności, których to cech przesadne nawarstwienie, w mojej ocenie, zgubiło m.in. „Salę Samobójców” Jana Komasy) i niezaprzeczalnie nastrojowe kino obyczajowe, które choć nie grzeszy oryginalnością (w końcu nie ma tu niczego, czego już kiedyś, gdzieś byśmy nie widzieli. Choćby w świetnym, acz niedocenionym „The Moth Diaries” ), to jednak urzeka subtelnym klimatem, wysmakowanymi zdjęciami, nienachalnym erotyzmem i niespiesznym tempem, jest umiejętnie poprowadzone, interesujące oraz przekonujące.

A przede wszystkim dysponuje wiarygodnymi pod względem psychologicznym bohaterami, naprawdę dobrymi kreacjami aktorskimi stworzonymi przez, wcielające się w dwie główne role, Josephine Japy i Lou de Laage, jak równym mocnym pod względem emocjonalnym i zapadającym w pamięć zakończeniem.
Podsumowując.
Gorąco polecam „Respire”, gdyż w mojej ocenie jest on, zaraz obok „Szaleństw Młodości”, „Białego ptaka w zamieci” i „Charliego” jednym z najlepszych filmów o dylematach egzystencjalnych współczesnej młodzieży.

A Melanie Laurent z całego serca życzę dalszego rozwoju i kolejnych tak dobrych projektów na koncie. I to zarówno przed kamerą, jak i za nią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz