wtorek, 23 kwietnia 2019

Dziś przeczytałem najlepszą książkę roku 2014! (Wpis archiwalny)



Niech Cthulhu będzie z wami!


Jak zapewne wiecie, dziś w nocy czasu polskiego odbędzie się wręczenie Oscarów, które (z jakichś kompletnie nie zrozumiałych powodów) uważane są powszechnie uważane za najbardziej prestiżowe nagrody filmowe a ich wyniki stanowią dla niemałej części populacji probierz dobrego kina (Co biorąc pod uwagę fakt, że w ostatnich latach trafne decyzje Akademii można policzyć na palcach dłoni nieudolnego stolarza zakrawa na jakiś purnonsensowy żart)



Nie można się zatem zatem dziwić, że niemalże wszyscy blogerzy, którzy chcą uchodzić za opiniotwórczych poświęcili dziś notkę właśnie temu zagadnieniu, w której przedstawiają swoje przewidywania finałowych rozstrzygnięć. (Zupełnie jakby dla kogokolwiek tegoroczny werdykt szanownego jury, nagradzającego poprawnego aż do zarzygania "Zniewolonego" mógł być jakkolwiek zaskakujący)

Pozwólcie jednak, że zanim dam się skusić blichtrowi tej imprezy i jak co roku dołączę do korowodu, żeby wypowiedzieć się na temat Oscarowej gali (którą oczywiście mam zamiar oglądać niemalże na bieżąco) to najpierw pokażę pazur indywidualizmu i podzielę się z wami krótką opinią na temat pewnej książki, na którą, przyznaję, bardzo długo czekałem, która okazała się godna każdej wydanej na nią złotówki i którą w mojej ocenie mogę wam zdecydowanie polecić. Chodzi mi tu oczywiście o fantastyczną książkę Magdaleny Grzebałkowskiej zatytułowaną "Beksińscy:Portret Podwójny".


Tak swoją drogą przyznaję, że choć kupiłem tę pozycję niemalże w dniu premiery to jednak z powodu różnych okoliczności sięgnąłem po nią dopiero dziś. A i to w głównej mierze dlatego, że obiecałem ją po przeczytaniu pożyczyć koleżance ( jakoś nie umiem odmawiać pięknym dziewczynom, co się notabene czasami kończy niemalże tragicznie, ale to temat na zupełnie inną historię, której nie chcę w tej chwili rozwijać). Rozumiecie zatem, że czułem się niejako w obowiązku by jak najszybciej przez to dzieło przebrnąć. W przeciwnym razie pewnie sięgnąłbym po ten tytuł w nieco późniejszym i bardziej dla mnie korzystnym terminie.


Żeby było jasne. Mój zachwyt nad tą pozycją nie wiąże się wyłącznie z tym, że poruszana przez autorkę tematyka mile łechce moją fascynację mrocznymi klimatami, Zdzisław Beksiński to mój ulubiony malarz a historia, której dotyczy ten reportaż sama w sobie jest przecież niezwykle interesująca i w rękach sprawnego reżysera mogłaby stanowić podstawę genialnego filmu, która tak swoją drogą bardzo chciałbym obejrzeć.



Po prostu mamy tu do czynienia z książką naprawdę znakomicie napisaną, fascynującą, żywą, która już od pierwszej strony wciąga nas w wir narracji i sprawia, że choć znamy zakończenie to jednak nawet na moment nie możemy się oderwać od lektury.


Niezbitym dowodem na to, że autorka nie poszła na łatwiznę, nie zadowoliła się najprostszymi wyjaśnieniami skomplikowanych i jakby nie patrzeć tragicznych losów swoich bohaterów ( w rodzaju opinii głoszących, że wszystkiemu winne są dziwaczne obrazy malowane przez Zdzisława Beksińskiego, które wręcz gloryfikują śmierć), ale wykonała naprawdę kawał dobrej reporterskiej roboty, by dotrzeć do wszystkich ludzi i wszystkich możliwych dokumentów, które pozwoliłyby jej nakreślić wieloaspektowy portret psychologiczny, na który te postacie niewątpliwie zasługiwały. I trzeba powiedzieć, iż rezultat jej starań jest zaiste imponujący.


Podsumowując. "Beksińscy: Portret Podwójny" to książka bez wątpienia zasługująca na uwagę nawet wtedy gdy ktoś nie przepadał za niepokojącym klimatem prac Zdzisława Beksińskiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz