sobota, 21 lipca 2018

Znaczenie jest bez znaczenia.

Niech Cthulhu będzie z wami


Śledząc filmowe fora i portale zauważyłem, że zdecydowana większość widzów zdaje się tej produkcji zwyczajnie nie rozumieć. Odniesienia do niej można bowiem spotkać co najwyżej przy okazji wymieniania najgorszych filmów świata obok takich "arcydzieł" jak "Piraniokonda" czy "Sharknado". No cóż! Muszę przyznać, że jakoś specjalnie się temu nie dziwię.

Dzieła francuskiego twórcy Quentina Dupieux  to bardzo specyficzne kino, które znacząco odbiega od schematów, do których przyzwyczaiły nas "normalne" produkcje. Takie filmy jak "Rubber" wymagają bowiem nie tylko "zawieszenia niewiary", ale również (a może przede wszystkim) znajomości określonej konwencji, by czerpać przyjemność z seansu. Nie każdy odbiorca przygotowany jest na tego typu transgresyjne doświadczenie. Przeciętny widz może zatem uznać, iż nie ma tu za grosz logiki, po prostu wyłączy odbiornik a później będzie narzekał z jak beznadziejną produkcją mieliśmy do czynienia.

Mnie jednak  ten szalony i niezwykle oryginalny obraz, który sam siebie nazywa "hołdem dla bez powodu" bardzo przypadł mi do gustu. Pewnie to wynik tego, iż jestem nieskrywanym wielbicielem cudownie purnonsensowych w swym klimacie skeczy „Latającego Cyrku Monthy Pythona”oraz koneserem odjechanego kina, w którym, że się tak wyrażę , "im dziwniej tym lepiej!".

Warto wszak zauważyć jedną podstawową i fundamentalną rzecz. "Mordercza Opona" to dzieło samoświadome, które bawi się naszymi oczekiwaniami. Produkcja urzekająca nieprzewidywalnością, absurdem i groteskową formą skierowana w głównej mierze do "wyrobionego" odbiorcy, któremu nie przeszkadza ciągłe "puszczanie oka" oraz bawienie się estetyką kiczu czy konwencjami. Kogoś, kto potrafi się zagłębić w to, co autor chciał przekazać i nie ma podejścia typu "O! Jak się pięknie mordują".

Osobiście uważam zatem, że ten kapitalny obraz powinien być postrzegany przede wszystkim jako rozkoszny pastisz kina grozy klasy Z z jego idiotycznymi antagonistami, kulawymi dialogami czy nielogicznym zachowaniem bohaterów, a przede wszystkim jako wielka postmodernistyczna zgrywa z widzów, czego zresztą twórcy specjalnie nie ukrywają i informują nas o tym niemal otwartym tekstem stosując kapitalny zabieg z „burzeniem czwartej ściany”.

Należy zatem pogodzić się z tym, że wydarzenia na ekranie niczym tytułowa opona toczą się swoim rytmem i pozwolić dać się uwieść tej pozycji jak najpiękniejszej dziewczynie. Zapewniam, że kto tak postąpi absolutnie nie będzie żałować! Ja osobiście jestem absolutnie zakochany w tym filmie i chętnie do niego wracam, kiedy tylko mam taką możliwość.




Mordercza Opona (Rubber)

Reżyseria: Quentin Dupieux

Scenariusz: Quentin Dupieux

Kraj: Francja, Angola

Gatunek: Dramat, Horror, Komedia

Czas trwania: 85 minut





czwartek, 19 lipca 2018

"Wieża, Jasny Dzień" czyli Mroczny, słowiański impresjonizm

Niech Cthulhu będzie z wami!


Opis fabuły (za Filmwebem)
Na parę dni przed uroczystością Komunii Świętej córki Mulę i Michała odwiedza niecodzienny gość: niewidziana przez rodzinę od lat młodsza siostra Muli - Kaja która jest biologiczną matką dziewczynki. Czy Kaja będzie starała się odzyskać dziecko? Rodzinie jej zachowanie wydaje się co raz bardziej dziwne. Wokół także dochodzi do wydarzeń, które trudno wyjaśnić. Kościelna uroczystość się zbliża, a atmosfera między siostrami gęstnieje. Wkrótce ma się okazać, że istnieje inny ważniejszy powód, dla którego Kaja wróciła.

poniedziałek, 16 lipca 2018

Mundial, Mundial i po Mundialu!


Niech Cthulhu będzie z wami!


Znamy już wszystkie rozstrzygnięcia tegorocznego mundialu. Mistrzem świata została Francja po zwycięstwie 4:2 nad dzielnymi Chorwatami a królem strzelców Harry Kane (Oficjalnie, gdyż w rzeczywistości najwięcej bramek nastrzelał Own Goal, który w barwach Barcelony był jedną z gwiazd ubiegłorocznej Ligi Mistrzów).

Pozwólcie zatem, że na moment odbiegniemy od normalnej tematyki tego bloga i pozwolę sobie na krótkie podsumowanie swoich wrażeń odnośnie tego wszystkiego, co wydarzyło się na rosyjskich boiskach przez ostatni miesiąc. 

Nie wiem chyba już jestem za stary, ale poza bardzo nielicznymi wyjątkami to jakoś te mistrzostwa spłynęły po mnie jak po Kaczyńskim zarzuty o łamanie konstytucji. Podczas poprzednich mistrzostw co drugi mecz wywoływał emocje i pamiętałem go latami. Teraz tego nie było. Nie było pięknych koronkowych akcji czy indywidualnych popisów. Na boiskach dominowało wyrachowanie, błędy (głównie w wykonaniu bramakarzy. I to nawet tych uważanych do tej pory za topowych jak DeGea, Muslera czy Szczęsny) oraz stałe fragmenty gry. Nie zauważyłem tu ani jednej drużyny, która od początku do końca zmagań prezentowałaby poziom pozwalający uznać, że faktycznie była tą najlepszą jedenastką turnieju. Każda z ekip zaprezentowała bowiem wyłącznie pojedyńcze przebłyski. 

W przeciwieństwie do poprzednich edycji tej imprezy podczas boiskowych zmagań nie została też wykreowana żadna nowa gwiazda (4 lata temu w Brazylii mieliśmy do czynienia z eksplozją talentu Jamesa Rodrigueza, o którym wcześniej słyszeli chyba tylko fani reprezentacji Kolumbii a dziś jest jednym z kluczowych zawodników Bayernu Monachium i ma za sobą epizod w Realu Madryt). 

Dodatkowo warto podkreślić, że był to mundial, na którym nieomal wszyscy teoretyczni murowani faworyci (Brazylia, Argentyna, Hiszpania czy Niemcy) wypadli słabo i dość wcześnie pożegnali się z rozgrywkami (Myślę, że winnym może tu być niedostateczna regeneracja po wyczerpującym sezonie, w którym najlepsi piłkarze tych reprezentacji mieli do rozegrania ok. 60 czy 70 spotkań. Przecież to mimo wszystko są tylko ludzie a nie roboty). 

Największym paradoksem tego turnieju była dla mnie jednak postawa reprezentacji Chorwacji. Na całym turnieju Chorwatom udało się tak naprawdę tylko spotkanie z Argentyną, gdzie na tle słabego rywala zaprezentowali się znakomicie, z przyjemnością obserwowałem ich grę i byłem pewien, że jeśli utrzymają taką dyspozycję, to po mistrzostwo świata sięgną "na luzie w rozpiętej bluzie". W pozostałych meczach, delikatnie mówiąc "grali piach" (głównie ich lider czyli Luka Modrić, który nie wiedzieć czemu jest kreowany na faworyta zmagań o tegoroczną Złotą Piłkę) i zwyczajnie mieli ogromnego farta (trafili do tej zdecydowanie słabszej połowy drabinki i mieli "autostradę do finału") oraz świetnie dysponowanego Subasicia. Na szczęście w finale limit szczęścia Chorwatów został już wyczerpany (sami podarowali rywalowi 2 bramki) i przegrali z Francuzami. 

Warto również wspomnieć o Belgach, którzy cały turniej sprawiali wrażenie, że grają na 20% procent możliwości a mimo tego odprawili z kwitkiem zarówno Anglię (w meczu o trzecie miejsce) jak i Brazylię (w ćwierćfinale). Żałuję jedynie, że w półfinale z Francją Belgowie zagrali swoje najgorsze spotkanie, bo mam graniczące z pewnością przekonanie, że to była jedyna drużyna, która mogła być dla trójkolorowych realnym zagrożeniem. 

O występie reprezentacji Polski nie ma co wspominać, gdyż jak zwykle skończyło się na wielkich oczekiwaniach. Boiskowa rzeczywistość prędko zweryfikowała autentyczną wartość tych pseudogwiazd z Lewandowskim, Krychowiakiem, Szczęsnym czy Adamem Nawałką na czele. Zabrakło jakiegokolwiek konceptu gry, zaangażowania i woli walki. No, ale przecież, jak stwierdził nasz kapitan na jednej z konferencji prasowych, "samą walką meczów się nie wygra!". No cóż panie Lewandowski! Może i nie, ale zawsze warto próbować pozostawić po sobie dobre wrażenie niż zostać pośmiewiskiem całego piłkarskiego świata! Jakoś Iran czy Peru sobie z tym poradziły. 

Najlepsze mecze

1. Hiszpania - Portugalia (A właściwie powinienem powiedzieć: Hiszpania kontra Cristiano Ronaldo ;) ). 

2. Chorwacja - Rosja 
3. Dania - Peru

4.Chorwacja - Argentyna (Popis gry w wykonaniu reprezentacji z Bałkanów. Kapitalny mecz i fenomenalna bramka z wolnego Luki Modrica!) 
5. Francja - Argentyna (Fajnie się to spotkanie oglądało, ale pod względem czysto piłkarskim to było takie starcie dwóch "ogórków" jak nie przymierzając starcie Termaliki Nieciecza z RKS Radomsko. "Radosny" futbol, zero taktyki, juniorskie błędy, bramki z przypadku (aczkolwiek piekne) a nie wypracowane a przede wszystkim żenująca postawa obrońców obydwu drużyn). 

Najgorsze mecze 
1. Dania - Francja (Wynik satysfakcjonował obie drużyny, więc nie chciały sobie zrobić krzywdy)
2. Polska - Japonia (Ostatnie 10 minut tego meczu to podręcznikowa definicja antyfutbolu) 


Największe odkrycie: 
Denis Czeryszew (Rosja)

Bramka turnieju:
 Benjamin Pavard (Francja - Argentyna)

Najlepsza parada bramkarza: 
Thibaut Courtois (Belgia - Brazylia)

Największa sensacja:
 Odpadnięcie reprezentacji Niemiec i Hiszpanii

Największe rozczarowanie:
Postawa reprezentacji Polski

Najlepszy piłkarz: 
Cristiano Ronaldo (Portugalia)
Po prostu Pan Piłkarz! Niemal w pojedynkę zapewnił Portugalii remis z Hiszpanią. Ośmielę się stwierdzić, że gdyby tylko miał z kim grać, to bez wątpienia sięgnąłby po mistrzostwo świata. Dodatkowo jego sensacyjny transfer do Juventusu przyćmił wszystkie pozostałe wydarzenia na tym mundialu. 

Najgorszy piłkarz: 
Neymar (Brazylia)
Miał olśnić talentem i pokazać, że nie przez przypadek jest najdroższym piłkarzem w historii. Został królem memów.

Najlepszy bramkarz
Thibaut Courtois (Belgia)
W jego przypadku absolutnie nie nie dziwią pogłoski o możliwej (a niektórzy mówią, że wręcz przesądzonej) zmianie barw klubowych i przejściu do Realu Madryt. Grał bardzo pewnie a dodatkowo popisał się kapitalną interwencją w końcówce meczu z Brazylią. 

Najbardziej "przehypowana" drużyna
Chorwacja 

(Drużyna, która cudem prześlizgała się do finału mając prawdziwą autostradę i nie będąc zmuszoną grać z najlepszymi uważana jest za piłkarskich gladiatorów. No cóż! Jeśli prawdą są słowa Ivana Rakitica, że każdy kto nie kibicuje Chorwacji jest Francuzem to widocznie jestem mieszkańcem kraju nad Sekwaną).

Największe WTF
Zwolnienie trenera przez reprezentację Hiszpanii na dwa dni przed początkiem rywalizacji.

Najbardziej kurtuazyjna interwencja bramkarska 



Najbardziej mnie zawiedli 
Bramkarz:
 David De Gea (Hiszpania)
Obrońcy: 
Pique (Hiszpania)
Thiago Cionek (Polska)

Łukasz Piszczek (Polska) 
Pomocnicy 
Siergiej Milnkowić-Sawić (Serbia)
Mesut Ozil (Niemcy)

Kevin DeBruyne (Belgia) 
Piotr Zieliński (Polska)
Neymar (Brazylia)
Napastnicy 
Robert Lewandowski (Polska)
Lionel Messi (Argentyna)



Najlepsza Jedenastka

Bramkarz:

 Thibaut Courtois (Belgia)

W jego przypadku absolutnie nie nie dziwią pogłoski o możliwej (a niektórzy mówią, że wręcz przesądzonej) zmianie barw klubowych i przejściu do Realu Madryt. Grał bardzo pewnie a dodatkowo popisał się kapitalną interwencją w końcówce meczu z Brazylią. 

Obrońcy:



Benjamin Pavard (Francja)

Przebojem wdarł się do podstawowej jedenastki trojkolorowych a w dodatku zaliczył fantastycznego gola w spotkaniu z Argentyną. 



Diego Godin (Urugwaj)

Jose Gimenez (Urugwaj)

Duet stoperów Athletico Madryt był prawdziwą zaporą nie do przejścia dla napastników rywali.


Marcelo (Brazylia)

Szybkość i niesamowita zwrotność, dzięki którym jego rajdy były niezwykle groźne


Pomocnicy


Dienis Czeryszew (Rosja)

Największe odkrycie tego mundialu! Chyba nikt nie spodziewał się, iż zawodnik Villarrealu będzie w stanie zaprezentować na rosyjskich boiskach aż tak dobrą dyspozycję. 


Casemiro (Brazylia)

Może nie jest specjalnie efektownym, ale za to niezwykle efektywnym jeśli chodzi o niweczenie ofensywnych poczynań drużyn przeciwnych. Piłkarz nie do zastąpienia co pokazał mecz z Belgią. Casemiro nie mógł wystąpić w tym spotkaniu i natychmiast powstała wyrwa. 


Eden Hazard (Belgia) 

Motor napędowy wszystkich akcji swojej drużyny. 


Hirving Lozano (Meksyk)

Piłkarz, który strzelił bramkę Niemcom przyczyniając się do sensacyjnego zwycięstwa Meksyku nad (wciąż aktualnymi) mistrzami świata. Przyjemnie oglądało się jego grę, szczególnie jeśli chodzi o kontrataki. 

Napastnicy


Cristiano Ronaldo (Portugalia)

Po prostu Pan Piłkarz! Niemal w pojedynkę zapewnił Portugalii remis z Hiszpanią. Ośmielę się stwierdzić, że gdyby miał z kim grać to bez wątpienia sięgnąłby po mistrzostwo świata.