piątek, 1 stycznia 2021

Podsumowanie roku 2020 Część 1. Osobiste doświadczenia i wrażenia

 


Witam serdecznie ! 

Zgodnie z tradycyjnym zwyczajem witam wszystkich w nowo rozpoczętym roku. Jednak zanim zaczniemy celebrować to co nadejdzie, warto poświęcić kilka chwil na podsumowanie w kilku krótkich słowach tego wszystkiego, co wydarzyło się w ciągu minionych 12 miesięcy. A trzeba przyznać, że zdecydowanie jest co podsumowywać.

Chyba wszyscy się zgodzimy, że był to rok w makro i mikroskali, który przejdzie do historii. Sprawił bowiem, że świat stanął w miejscu (a można by powiedzieć, że nawet na głowie) i dostarczył multum wrażeń jak chociażby pożary w Australii, pożary w Czarnobylu, zamieszki związane z BLM, pandemia, śmierć pierwszego i w mojej opinii najlepszego Jamesa Bonda czyli Seana Connery, wygrana Igi Świątek w finale French Open, wygrana Parasite na Oscarach jako pierwszego filmu nieanglojęzycznego czy wielotysięczne, największe w historii naszego kraju protesty w obronie praw kobiet. Dlatego nie będę  się specjalnie rozpisywać, a skupię się na kilku rzeczach, które mnie osobiście spotkały. 

A przyznam, że dla mnie osobiście też był to rok ciekawy Między innymi dlatego, że:


Dzięki oglądanym z mamą transmisjom spektakli z Metropolitan (Mam wrażenie, że skoro przetrwaliśmy "Pierścień Nibelungów" Wagnera czyli potężną dawkę patosu przetrwamy wszystko) udało mi się odkryć coś, o czym nie miałem pojęcia czyli miłość do Opery. Ogromna w tym zasługa cudownej „Łucji z Lammermooru” Gaetano Donizettiego z udziałem wspaniałych artystów: Mariusza Kwietnia, Piotra Beczały i Anny Netrebko.


Brałem udział w kilku festiwalach online (Lubelskim Festiwalu Filmowym, Festiwalu Kamera Akcja i Splat Film Festiwal). Muszę powiedzieć, że nie jestem wielkim entuzjastą takiej formy uczestnictwa w kulturze. Niby pozwala nam to uczestniczyć w wydarzeniach odbywających się na drugim końcu Polski bez ruszania się z domu, ale jednocześnie mam wrażenie, że oglądanie filmów w domu a oglądanie filmów na festiwalu to dwie kompletnie inne bajki. Traci się te niesamowitą atmosferę, wspomnienia, możliwość wymiany poglądów na gorąco po zakończonym seansie czy chociażby (fakt autentyczny) poznawanie ludzi w kolejce na „Mowę Ptaków”. 

Miałem przygodę związaną z zamawianiem "Kotów" (1998) w Empiku. Kiedy już cieszyłem się, że będę mógł sobie to cudo powtórzyć okazało się, że zamiast musicalu Andrew Lloyda Webera na DVD otrzymałem CD z piosenkami Gorana Bregovica. Oczywiście lubię Bregovica, ale nastawiałem się na coś innego.


Muszę również wspomnieć o dwóch wielkich diwach polskiej piosenki czyli Mery Spolsky i Kasi Lins, których twórczość odkryłem w ciągu minionych dwunastu miesięcy i uratowała ten rok przed byciem kompletnym rozczarowaniem.


Doświadczyłem jak to jest być stroną, przeciw której organizowane są protesty (Jako wolontariusz podczas festiwalu Underground/Independent i pokazu filmu „Ave Satan” oraz nocy morderczych zakonnic. Przyznam, że wówczas myślałem, że to było najdziwniejsze doświadczenie, które może mnie w tym roku spotkać. 


Zostałem zaproszony by wygłosić prelekcję o polskim horrorze podczas festiwalu fantastyki „Chorcon” w Choroszczy. Niestety mimo usilnych starań organizatorów impreza, z wiadomych względów, się nie odbyła. Może odbędzie się w tym roku.


Jagoda Szelc, moja ulubiona reżyserka filmowa, odpowiedziała na moje pytanie podczas jednego ze spotkań online a potem poserduszkowała mój komentarz na jednym z zaprzyjaźnionych blogów dotyczący najlepszych polskich filmów minionej dekady. 



Nadrobiłem kilka klasyków kinematografii (Stalkera, Zeszłego roku w Marienbadzie, Wstręt czy genialny estoński „Listopad”) a także (jeszcze w styczniu, kiedy jeszcze było w miarę normalnie) spełniłem swoje odwieczne marzenie i dzięki wspaniałemu kinu Forum udało mi się zobaczyć na wielkim ekranie mój ukochany film czyli „Mulholland Drive”. Po tym seansie pokochałem ten fantastyczny obraz jeszcze bardziej. 


Nadrobiłem kilka książkowych pozycji ze swojej listy wstydu czyli „Czarodziejską Górę” Tomasza Manna (Niesamowita książka posiadająca 
Urzekający i magiczny klimat, którym trzeba się powoli delektować niby smakiem najlepszej whisky)„Tomek Beksiński – portret prawdziwy” Wiesława Weissa (Dopiero teraz widzę w całej okazałości, jak fascynująca (a zarazem tragiczna) to była postać i jaką krzywdę zrobiono Beksińskiemu w "Ostatniej Rodziny" (mimo, że nadal lubię ten film) gdzie został przedstawiony wręcz karykaturalnie jako nieprzystosowany do świata autystyk albo wręcz histeryk), "Gałęziste" (Osadzony na Suwalszczyźnie horror posiadający fantastycznie wykreowany klimat i mocne, zaskakujące zakończenie. Mam wrażenie, że z tej książki mógłby wyjść znakomity film) oraz „Odwrotniaka” najlepszego polskiego pisarza Jakuba Małeckiego (Jak nikt inny potrafi wykreować tak wciągający świat, cudowny klimat i fascynujących bohaterów, że ciężko się oderwać od lektury.) 


Spełniłem swoje odwieczne zamierzenie i wybrałem się na pieszą wycieczkę (16 km w obie strony) by na własne oczy zobaczyć mieszczący się w naszej gminie pomnik Światowida. W ogóle zacząłem w tym roku wyrabiać sporą liczbę kroków. Można zatem powiedzieć, że zainwestowałem w swoje zdrowie


Brałem udział jako członek komisji podczas wyborów prezydenckich. Niestety nie przyczyniło się to do wygranej mojego kandydata i Bąbelek nie zamieszkał w pałacu. Patrzcie jaki jest smutny z tego powodu. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz