piątek, 10 lutego 2017

"Nocne Zwierzęta" (2016)

Niech Cthulhu będzie z wami!



Za nieco ponad dwa tygodnie (konkretnie 27.02) poznamy zwycięzcę Oscarów i dowiemy się czy względy członków Amerykańskiej Akademii Filmowej zdobył "La La Land", "Manchester By The Sea" czy może "Moonlight". Niezależnie od finalnych rezultatów myślę, że już teraz można stwierdzić, że największym pominiętym tegorocznego rozdania są "Zwierzęta Nocy" w reżyserii Toma Forda. 


Przyznam, że przywykłem już do tego, że, jak pokazał casus "Czarnego Łabędzia", "Mamy" "Musimy porozmawiać o Kevinie", "Ostatniej Rodziny", "Służącej", "Social Network", "Wstydu" czy "Wyjścia przez sklep z pamiątkami"  produkcje trudne, wymagające, niejednoznaczne i nie schlebiające gustom masowego odbiorcy Oscarów  raczej nie dostają, mimo że ich dominacja w danym roku nie podlegała jakiejkolwiek dyskusji. 

Ulegają one tytułom "bezpieczniejszym" i bardziej przystępnym, które (jak np. "Jak zostać królem?") są solidne jednak nie mają "tego czegoś" znamionującego dzieła wybitne. W rezultacie nikt o nich nie pamięta już godzinę po zakończeniu ceremonii. 

 Wyjątki takie jak "Birdman", "Lot nad kukułczym gniazdem" czy "Milczenie Owiec" są oczywiście chwalebne i godne pochwały, jednak tylko potwierdzają powyższą regułę.

Jednak w tym wypadku ośmielę się stwierdzić, że jestem wściekły! Moim zdaniem bowiem to właśnie opisywany dziś obraz powinien nie tylko zgarnąć nominację ale wręcz powinien być zwycięzcą. 

 Ba! Tom Ford (aż dziw bierze kiedy człowiek uświadomi sobie, że dla tego nieprawdopodobnie utalentowanego twórcy film jest poniekąd działalnością wyłącznie hobbystyczną) ma pełne prawo czuć się okradziony!

Jak do tej pory żaden inny tytuł spośród tych tegorocznych oscarowych pretendentów (aczkolwiek przyznam, że nie widziałem jeszcze "La La Land" zatem to się może jeszcze zmienić), nie zrobił na mnie takiego wrażenia!  Nie dał mi takiego emocjonalnego kopa, nie olśnił i nie sprawił bym miał wrażenia obcowania z celuloidowym absolutem!

Nie może zatem chyba nikogo dziwić, że w moim odczuciu faktu nie nominowania cudownej muzyki Abela Korzeniowskiego, kapitalnej kreacji Amy Adams (która w tym roku została całkowicie "olana" mimo, że zasłużyła na statuetkę jak mało która aktorka tworząc dwie wspaniałe kreacje w dwóch wyśmienitych dziełach), wybitnej reżyserii, intrygującego scenariusza a przede wszystkim nie dostrzeżenie porażającego klimatu jaki udało się wykreować nie mogę nazwać inaczej niż wyjątkowo perfidną zbrodnią w biały dzień 

Dobrze, że "załapał się" chociaż Michael Shannon więc będę miał komu kibicować i liczyć, że zdobędzie chociaź nagrodę pocieszenia! 

Podsumowując. "Nocturnal Animals" to film ciężki i trudny jednak satysfakcjonujący. Zdecydowanie warto więc poświęcić czas aby się z nim zapoznać, do czego zresztą gorąco zachęcam!

OCENA: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz