Niech
Cthulhu będzie z wami!
„Zabiłem
moją matkę” to debiutancki film kanadyjskiego reżysera i aktora
Xaviera Dolana, którego „Mama” była w mojej ocenie najlepszym
obrazem 2014 roku a kreacja aktorska w „Pieśni Słonia” jedną z
najlepszych kreacji ubiegłego roku.
Dzieło,
które było mi polecane niezależnie od siebie przez co najmniej dwie koleżanki ze studiów
i do którego, z racji tego, iż obawiałem się czy na pewno
przypadnie mi do gustu, przymierzałem się trochę zbyt długo!
Bo
choć może nie jest ono jeszcze tak udane jak tytuł wspomniany
wyżej, to jednak niewątpliwie możemy tu dostrzec znamiona
nieprzeciętnych umiejętności i sporego talentu Dolana w kwestii
warsztatu filmowego, zwiastuny dręczących go „leit motivów”
oraz urzekający swą subtelnością nastrój i naprawdę świetne
kreacje (przede wszystkim warto zwrócić uwagę na kolejną
kapitalną dyspozycję zaprezentowaną przez Anne Dorval).
Krótko
mówiąc: Nie wiem! Może to kwestia odpowiedniego nastroju, albo
może film poruszył we mnie strunę, której istnienia kompletnie
się nie spodziewałem.
Grunt
jednak, że mogę śmiało i bez cienia ironii powiedzieć, iż
„Zabiłem moją matkę” to bardzo dobry obraz, który gorąco
polecam i o którym mogę mówić wyłącznie w samych superlatywach
a Xavier Dolan to bez wątpienia jeden z najlepszych i najbardziej
obiecujących współczesnych filmowców!
OCENA: 9/10
Nareszcie można dodać komentarz :)
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że Dolan jak kręcił ten swój debiut miał coś około 18 lat. Nie dość , że fenomenalne mu to wyszło , to na dodatek jeszcze dał rade w tym zagrać.
Po obejrzeniu chyba wszystkich jego filmów zastanawiam się kim jest jego matka i co mu tam siedzi w głowie , jednak śledząc biografie nie znalazłam wzmianki o jakiś dziwnych relacjach.
Tak czy siak , Ty piszesz , że film poruszył w Tobie strunę. Ja pamiętam jak kilka dobrych lat temu oglądając go z siostrzana dusza, siedzialysmy wstrzasniete i juz każda z nas wiedziała , że ten człowiek jest "nasz".
Ciesze się, że obejrzales i ze nawet Ci się podobało pomimo trwogi :)