Niech
Cthulhu będzie z wami!
Zacznę
może od konstatacji, iż „Czarny węgiel, kruchy lód”
(nagrodzony Złotym Niedźwiedziem na Berlinale w 2014 roku,
subtelny chiński kryminał swym nastrojem i ogólnym tonem
przypominający z jednej strony klasyczne kino noir z drugiej
produkcje skandynawskie w rodzaju „Mężczyźni, którzy nienawidzą
kobiet”) zdecydowanie nie jest produkcją dla każdego.
Mam
tu na myśli przede wszystkim fakt, że jest on dość niespieszny,
delikatnie rzecz ujmując, jeśli chodzi o tempo akcji, przez co (jak
zdążyłem zauważyć po komentarzach na Filmwebie) wielu widzów
traktuje go jako obraz nudny i kompletnie nie angażujący.
Ja
jednak doceniam odwagę reżysera, który zamiast pójść na
łatwiznę i skupić się na krwawej intrydze kryminalnej zdecydował
się potraktować ją raczej marginalnie. Służy mu zatem ona
wyłącznie jako pretekst do ukazania ciekawych portretów
psychologicznych oraz przedstawienia komentarza (przyznam, że
utrzymanego w dość ciemnych i pesymistycznych barwach) odnośnie
kondycji współczesnego chinskiego społeczeństwa. A ponieważ
osobiście, jak wielokrotnie wspominałem, „wolę atmosferę niż
noże i siekierę” dlatego moim zdaniem takie podejście wyszło
tej produkcji wyłącznie na korzyść, gdyż w rezultacie
otrzymaliśmy ciekawy, intrygujący, mroczny i wciągający obraz,
który bardzo przypadł mi do gustu i który zdecydowanie mogę
polecić.
Na
koniec kilka słów o fabule. Bohaterem „Czarny Węgiel, Kruchy
Lód” jest Zhang Zill pogrążony w nałogu alkoholowym
ex-detektyw, który pewnego dnia wpada na nowy trop w starej sprawie
z lat dziewiedziesiątych kiedy to w różnych prowincjach „Państwa
Środka” odnajdowano rozczłonkowane zwłoki ludzkie. Okazuje, że
wszystko łączy się z jedną kobietą.
OCENA:
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz