środa, 13 stycznia 2016

„Czarny węgiel, kruchy lód” (2014)


Niech Cthulhu będzie z wami!

Zacznę może od konstatacji, iż „Czarny węgiel, kruchy lód” (nagrodzony Złotym Niedźwiedziem na Berlinale w 2014 roku, subtelny chiński kryminał swym nastrojem i ogólnym tonem przypominający z jednej strony klasyczne kino noir z drugiej produkcje skandynawskie w rodzaju „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”) zdecydowanie nie jest produkcją dla każdego.


Mam tu na myśli przede wszystkim fakt, że jest on dość niespieszny, delikatnie rzecz ujmując, jeśli chodzi o tempo akcji, przez co (jak zdążyłem zauważyć po komentarzach na Filmwebie) wielu widzów traktuje go jako obraz nudny i kompletnie nie angażujący.

Ja jednak doceniam odwagę reżysera, który zamiast pójść na łatwiznę i skupić się na krwawej intrydze kryminalnej zdecydował się potraktować ją raczej marginalnie. Służy mu zatem ona wyłącznie jako pretekst do ukazania ciekawych portretów psychologicznych oraz przedstawienia komentarza (przyznam, że utrzymanego w dość ciemnych i pesymistycznych barwach) odnośnie kondycji współczesnego chinskiego społeczeństwa. A ponieważ osobiście, jak wielokrotnie wspominałem, „wolę atmosferę niż noże i siekierę” dlatego moim zdaniem takie podejście wyszło tej produkcji wyłącznie na korzyść, gdyż w rezultacie otrzymaliśmy ciekawy, intrygujący, mroczny i wciągający obraz, który bardzo przypadł mi do gustu i który zdecydowanie mogę polecić.

Na koniec kilka słów o fabule. Bohaterem „Czarny Węgiel, Kruchy Lód” jest Zhang Zill pogrążony w nałogu alkoholowym ex-detektyw, który pewnego dnia wpada na nowy trop w starej sprawie z lat dziewiedziesiątych kiedy to w różnych prowincjach „Państwa Środka” odnajdowano rozczłonkowane zwłoki ludzkie. Okazuje, że wszystko łączy się z jedną kobietą.

OCENA: 8/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz