Niech Cthulhu będzie z wami!
Opis
fabuły: . W spokojnej, podmiejskiej dzielnicy ginie chłopiec. Przyjaciele,
rodzina i policja zaczynają poszukiwania, jednak zaginięcie chłopca okazuje się
być początkiem złożonej historii, której meandry są coraz bardziej zawiłe.
Zacznę
może od oczywistości. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku omawianego nie
tak dawno serialu "Mr Robot", "Stranger Things" dość
nieoczekiwanie stało się największym popkulturowym fenomenem ostatnich lat.
Praktycznie wszyscy wokół o nim mówią zachwycając się kunsztem braci Duffer i
chwaląc praktycznie każdy element tej produkcji.
Dlatego
też mimo, że nie lubię ulegać "owczemu pędowi" a także, jak pewnie
zdążyliście zauważyć, niespecjalnie przepadam
za serialami uznałem, iż warto na ten tytuł "rzucić okiem" i przekonać
się czy faktycznie entuzjaści wypowiadający się o tym serialu w samych
superlatywach mają rację czy też może mamy tu do czynienia arcydziełem
marketingu i przehypowanym humbugiem.
I
wiecie co? Po seansie muszę powiedzieć, że bliżej mi do pierwszej z wyżej
wymienionych opcji. Bo choć opowiadana historia nie jest specjalnie oryginalna
(przeciwnie! Można powiedzieć, że jest schematyczna i opiera się na
wyświechtanych kliszach, które widzieliśmy już dziesięć tysięcy razy.
Przykładowo z motywem dziecka obdarzonego niezwykłymi mocami, na którym ktoś (w
tamtym wypadku była to sekta) chce przeprowadzać eksperymenty mieliśmy do
czynienia w tegorocznym "Midnight Special" Jeffa Nicholsa) jednak
dzięki znakomitej realizacji, kapitalnie wykreowanemu klimatowi, umiejętnym
bazowaniu na sentymencie widzów za latami osiemdziesiątymi i "kinem nowej
przygody" (ktoś kiedyś trafnie powiedział, że mamy tu do czynienia z
bardziej udaną wersją "Super 8" J.J. Abramsa), przyzwoitej grze
aktorskiej (wyróżnia się zwłaszcza Millie Bobbie Brown) oraz interesujących
bohaterów całość wciąga do tego stopnia, że nie można oderwać się od ekranu aż
nie obejrzy się wszystkich odcinków i nie pozna zakończenia. Na szczęście nie
ma ich tak znów wiele, więc jest to fizycznie wykonalne nawet "za jednym
posiedzeniem"
Podsumowując.
Jeśli jeszcze nie widzieliście "Stranger Things" gorąco zachęcam
do tego, by nadrobić zaległości.
OCENA:
8/10
Czyli jak zawsze musisz być przekorny? :p
OdpowiedzUsuńOczywiście widzieliśmy i oczywiście polecamy ;)
Obawiam się trochę drugiego sezonu, zobaczymy co to będzie. Oby tego nei zepsuli.
Pozdrawiam :)