czwartek, 1 sierpnia 2019

Szczęśliwa dziesiątka moich ulubionych reżyserów.

Niech Cthulhu będzie z wami! 

Od poprzedniego tego typu zestawienia minął rok a od ostatniego wpisu kilka miesięcy. Pora więc, abym przy okazji powrotu dokonał aktualizacji, ponownie przyjrzał się temu zagadnieniu oraz przedstawił wam  twórców, na których w mojej opinii zawsze można liczyć, że dostarczą pełnowartościowy a przede wszystkim interesujący produkt. Muszę przyznać, że wybór był trudny. Z uwagi na przyjęte kryterium na liście mogł znaleźć się wyłącznie 10 nazwisk. Zabrakło zatem miejsca dla takich twórców jak chociażby Ari Aster, Kevin Smith, Christopher Nolan czy David Fincher.


Miejsce 10.  

John Carpenter 


Niekwestionowany mistrz kina grozy. Autor m.in. najlepszego horroru w dziejach czyli mojego ukochanego "The Thing". Szkoda, że nie potrafi się odnaleźć w kinematografii XXI wieku.


Miejsce 9

Tom Ford 

Wyróżnienie nieco może na wyrost, gdyż Ford właściwie nie jest nawet reżyserem tylko projektantem mody. W dodatku ma na swoim koncie tylko dwa filmy. Zarówno mianowicie "Samotny Mężczyzna" jak i "Nocturnal Animals" są jednak wysmakowanymi wizualnie i ociekającymi perwersyjnością arcydziełami, za które miejsce w moim zestawieniu się po prostu należy.

Miejsce 8. 


Xavier Dolan 

Ośmielę się stwierdzić, że nikt nie potrafi budować tak niesamowitego nastroju, jak ten nieprzyzwoicie utalentowany kanadyjczyk nie przez przypadek uważany za jednego z najlepszych i najbardziej obiecujących współczesnych filmowców. Tak na marginesie dodam, że jego twórczość poznałem dzięki niezależnym od siebie rekomendacjom ze strony dwóch koleżanek, którym będę za ten fakt dozgonnie wdzięczny. 

Miejsce 7. 

Jim Jarmusch

Mistrz kinowego „niedziania się”. Jego obrazy są niespieszne . Próżno w nich szukać wybuchających samochodów czy gołych panienek nawet wtedy, kiedy teoretycznie coś powinno się dziać (Tak jak np. w "Poza Prawem", który opowiada o uciekinierach z więzienia choć samego momentu ucieczki nie widzimy). Dlatego też dla przeciętnego odbiorcy będą to ciężkie w odbiorze. A mimo to ciężko oderwać wzrok od ekranu gdyż bohaterowie są ciekawi a dialogi, których w tym filmach nie brakuje, są błyskotliwie napisane.

Miejsce 6.  

Yorgios Lanthimos 

Grecki reżyser swoje miejsce na tej liście zawdzięcza dwóm tytułom (Jednym z nich jest "Kieł" drugim "Homar") , które trudno wyrzucić z pamięci i które nie pozostawiają obojętnym. Za chłód, minimalizm a przede wszystkim za krytykę współczesnego świata (przypominającą twórczość mojego ulubionego pisarza Michela Houllebecqa) oraz odgórnie narzuconych wzorców zachowań czy paradygmatów.

Miejsce 5. 

Jagoda Szelc 

 Mój ulubiony młody polski twórca. Podziwu godna jest odwaga z jaką podąża wytyczoną przez siebie ścieżką kina „autorskiego” nie zwracając uwagi na powszechnie obowiązujące konwencje i schematy. Przeciwnie! Mam wrażenie, że wnosi do polskiego kina „twórczy ferment” ponieważ bawi się niedopowiedzeniami, żongluje gatunkami oraz potrafi umiejętnie stopniować napięcie dzięki czemu tworzy produkcje nieszablonowe, trudne do jednoznacznego „zaszufladkowania” czy definitywnej interpretacji.

Miejsce  4. 

Quentin Tarantino 

 Myślę, że nie muszę uzasadniać dlaczego się na tej liście znalazł? Przecież mówimy tu o człowieku, który zredefiniował kino a takie filmy jak nowatorskie i rewelacyjnie napisane "Pulp Fiction", „Bękarty Wojny” czy chociażby "Django" to dziś absolutna klasyka. Dodam więc tylko, iż fakt, że Tarantino znajduje się tak daleko poza podium to „zasługa” mojego rozczarowania wtórnością zaprezentowaną w „Nienawistnej Ósemce”. Mam nadzieję, że tegorocznym "Once Upon a Time in Hollywood" wróci tam, gdzie jego miejsce czyli do pierwszej trójki.

Miejsce 3.  


 Roman Polański

 Wiem, że ten wybór może być przez wielu uznany za kontrowersyjny (szczególnie w erze #metoo)  i pewnie niejednej osobie się narażę, ale mnie nie interesuje to, co, komu i gdzie Polanski wsadzał 40 lat temu. Ja bowiem nie oceniam go w tym momencie jako człowieka, ale przede wszystkim jako reżysera. W takim ujęciu natomiast Polański to bez wątpienia wybitny twórca konsekwentnie eksplorujący mroczną stronę ludzkiej psychiki, więc mimo, iż zawiódł mnie ostatnio "Prawdziwą Historią" to jednak nadal pozostał w mojej pierwszej dziesiątce.A poza tym lubię być przekorny i "płynąć pod prąd".

Miejsce 2. 

 

 Lars von Trier  

Niespokojna dusza" współczesnego kina. Twórca niezwykle oryginalny i bezkompromisowy, którego filmy sprawiają widzowi autentyczny ból i do głębi poruszają. Swoją drogą przyznam, że już od dłuższego czasu przymierzam się do zmierzenia z całą filmografią tego duńskiego prowokatora i skandalisty jednak na razie nie czuję się jeszcze psychicznie gotowy. Miejsce na mojej liście to zasługa genialnej „Melancholii” czyli jednego z najlepszych filmów jakie w życiu widziałem.

Miejsce 1. 

David Lynch 

Mistrz i twarz współczesnego surrealizmu. Zwichrowana wyobraźnia (prawie tak, jak jego fryzura), niesamitowy indywidualizm i konsekwencja w tworzeniu dzieł trudnych w odbiorze i znajdujących się w opozycji do obowiązujących trendów. Za konsekwentne unikanie zaszufladkowania. Za odwagę bycia artystą i marzycielem. Za tworzenie kina oryginalnego i urzekającego nastrojem, który jest absolutnie nie do podrobienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz