sobota, 19 stycznia 2019

Faworyta (2018)

Niech Cthulhu będzie z wami!


Film, z którym z wielu powodów wiązałem ogromne oczekiwania i to nawet pomimo faktu, że nie specjalnie przepadam za kinem kostiumowym. Trudno jednak aby było inaczej skoro za kamerą stoi utalentowany Yorgos Lanthimos (twórca wybitnego moim zdaniem "Lobstera" oraz nieco gorszego "Kła"). Przed nią zaś oglądać możemy moją ulubioną aktorkę czyli cudowną Emmę Stone. Dlatego też nie może chyba dziwić, że skorzystałem z pierwszej możliwej okazji by to dzieło obejrzeć. No cóż! Muszę powiedzieć, że czekanie się zdecydowanie opłaciło!

Bo choć "Faworytę" trudno może nazwać szczytowym osiągnięciem Lanthimosa (tym wciąż pozostaje wspomniany wyżej "Lobster"), jednak trzeba powiedzieć, że grecki reżyser nie zawiódł i kolejny raz dostarczył prawdziwą filmową ucztę!

Warto przede wszystkim podkreślić wspaniałą grę aktorską trójki Colman - Weisz- Stone, koronkowy scenariusz, cudowne dialogi ("-Przyszedł mnie pan uwieść czy zgwałcić?; -Jestem dżentelmenem; -A więc gwałt."), wykwintny humor (w przeciwieństwie do Złotych Globów komedią bym jednak tej produkcji nie nazwał) oraz niesamowity klimat (między innymi dzięki znakomitej robocie operatorskiej Robbiego Ryana) sprawiają że trudno oderwać wzrok od ekranu. No i Emma Stone pokazuje tu coś więcej niż tylko swój nieprzeciętny talent! Będę trzymać za tą produkcją kciuki podczas zbliżającej się ceremonii rozdania Oscarów i w idealnym świecie rozbiłaby bank ponieważ jest najlepsza jednak szczerze wątpię aby w rzeczywistości faktycznie coś zdziałała.

Pomimo bowiem faktu, że "Faworyta" to kapitalne dzieło oraz bez wątpienia najbardziej przystępna masowemu odbiorcu produkcja spośród wszystkich dotychczasowych dokonań Lanthimosa (może to zasługa tego, iż tym razem bazował na cudzym scenariuszu. Choć i tak są widzowie, którzy będą wybrzydzać. Zwracać uwagę na, tu cytat "irytujący sposób filmowania, dziwne kadry i nieznośne deformacje". Rodzi się pytanie czy kiedykolwiek mieli styczność z innymi dziełami tego twórcy) jednak nadal ma w sobie wystarczająco dużo "dziwności" oraz w przeciwieństwie do niektórych kontrkandydatów nie jest typowym crowd-pleaserem. Dlatego też obawiam się, że nie przypadnie do gustu wystarczająco dużej liczbie głosujących. A szkoda bo to naprawdę kawał rewelacyjnego kina!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz