Niech Cthulhu będzie z wami!
Opis fabuły
Do maturalnej klasy, w której uczy się introwertyczna
Charlie dołącza nowa koleżanka, z którą dziewczyna się zaprzyjaźnia. Przyjaźń
między nimi szybko przekształca się jednak w relację skomplikowaną i
destrukcyjną.
Moja opinia
Zacznę może od tego, że „Respire”, ekranizacja powieści
Anne-Sophie Brasme, jest reżyserskim debiutem lubianej przeze mnie aktorki
Melanie Laurent (m.in. „Bękarty Wojny” czy „Debiutanci”).
Ten fakt wzbudził moją ciekawość (chciałem bowiem zobaczyć,
jak Laurent poradzi sobie ze stojącym przed nią wyzwaniem) i stanowił główny
powód, dla którego zdecydowałem się sięgnąć po tę pozycję.
Z drugiej zaś przyznaję, że miałem delikatne obawy w kwestii
powodzenia całego przedsięwzięcia. Co chyba nie powinno specjalnie dziwić,
jeśli spojrzymy na dokonania innych aktorów próbujących swoich sił na niwie
reżyserii.
Wówczas okaże się bowiem, że w pełni udane projekty (takie
jak np. „Argo” Bena Afflecka) to chlubne wyjątki, które w zasadzie można
policzyć na palcach jednej ręki. Że dominują jakieś ekranowe potworki w rodzaju
nużącego „Don Jona” Josepha Gordona Levitta.
Na szczęście Melanie Laurent nie dopasowała się do
obowiązujących tendencji. Przeciwnie! Dowiodła swojej artystycznej
wszechstronności i stworzyła dzieło, które niewątpliwie należy uznać za udane.
Dostaliśmy bowiem solidne, klasycznie opowiedziane (tzn. bez
silenia się na pseudoartystyczność, bez żadnych postmodernistycznych
eksperymentów i pretensjonalności, których to cech przesadne nawarstwienie, w
mojej ocenie, zgubiło m.in. „Salę Samobójców” Jana Komasy) i niezaprzeczalnie
nastrojowe kino obyczajowe, które choć nie grzeszy oryginalnością (w końcu nie
ma tu niczego, czego już kiedyś, gdzieś byśmy nie widzieli. Choćby w świetnym,
acz niedocenionym „The Moth Diaries” ), to jednak urzeka subtelnym klimatem,
wysmakowanymi zdjęciami, nienachalnym erotyzmem i niespiesznym tempem, jest
umiejętnie poprowadzone, interesujące oraz przekonujące.
A przede wszystkim dysponuje wiarygodnymi pod względem
psychologicznym bohaterami, naprawdę dobrymi kreacjami aktorskimi stworzonymi
przez, wcielające się w dwie główne role, Josephine Japy i Lou de Laage, jak
równym mocnym pod względem emocjonalnym i zapadającym w pamięć zakończeniem.
Podsumowując.
Gorąco polecam „Respire”, gdyż w mojej ocenie jest on, zaraz
obok „Szaleństw Młodości”, „Białego ptaka w zamieci” i „Charliego” jednym z
najlepszych filmów o dylematach egzystencjalnych współczesnej młodzieży.
A Melanie Laurent z całego serca życzę dalszego rozwoju i
kolejnych tak dobrych projektów na koncie. I to zarówno przed kamerą, jak i za
nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz