niedziela, 11 listopada 2018

Krótka piłka: Mandy (2018)




Niech Cthulhu będzie z wami!


Nie będę ukrywał, że ta produkcja była jednym z najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów roku. Wreszcie udało mi się ją obejrzeć i jedyne co mogę powiedzieć to Wow!

Kanadyjski reżyser Panos Cosmatos nie zawiódł i po genialnym "Beyond The Black Rainbow", o którym miałem już okazję pisać, zabiera nas w kolejną psychodeliczną podróż do samego jądra szaleństwa. Bo choć fabuła jest w najlepszym razie pretekstowa, to fenomenalna strona wizualna sprawia, że seans jest niezwykłym doświadczeniem, które ma szansę na długo zostać w pamięci. Te intensywne kolory, których nie powstydziłby się Refn czy Argento! Ta niepokojąca muzyka świętej pamięci Johanna Johannsona. Ten frenetyczny montaż!

Wszystkie wyżej wymienione elementy sprawiają, że "Mandy" to zdecydowanie największy filmowy odjazd tego roku! Warto też wspomnieć o fenomenalnej kreacji Nicholasa Cage'a, który przypomniał sobie, iż jest aktorem a nie internetowym memem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz