Niech Cthulhu będzie z wami!
Za nieco ponad dwa tygodnie
(konkretnie 27.02) poznamy zwycięzcę Oscarów i dowiemy się czy względy członków
Amerykańskiej Akademii Filmowej zdobył "La La Land", "Manchester
By The Sea" czy może "Moonlight". Niezależnie od finalnych
rezultatów myślę, że już teraz można stwierdzić, że największym pominiętym
tegorocznego rozdania są "Zwierzęta Nocy" w reżyserii Toma Forda.
Przyznam, że przywykłem już do
tego, że, jak pokazał casus "Czarnego Łabędzia", "Mamy"
"Musimy porozmawiać o Kevinie", "Ostatniej Rodziny",
"Służącej", "Social Network", "Wstydu" czy
"Wyjścia przez sklep z pamiątkami" produkcje trudne, wymagające, niejednoznaczne i nie
schlebiające gustom masowego odbiorcy Oscarów raczej nie dostają, mimo że ich dominacja w danym
roku nie podlegała jakiejkolwiek dyskusji.
Ulegają one tytułom "bezpieczniejszym" i bardziej przystępnym, które (jak np. "Jak zostać królem?") są solidne jednak nie mają "tego czegoś" znamionującego dzieła wybitne. W rezultacie nikt o nich nie pamięta już godzinę po zakończeniu ceremonii.
Ulegają one tytułom "bezpieczniejszym" i bardziej przystępnym, które (jak np. "Jak zostać królem?") są solidne jednak nie mają "tego czegoś" znamionującego dzieła wybitne. W rezultacie nikt o nich nie pamięta już godzinę po zakończeniu ceremonii.
Wyjątki takie jak
"Birdman", "Lot nad kukułczym gniazdem" czy "Milczenie
Owiec" są oczywiście chwalebne i godne pochwały, jednak tylko potwierdzają powyższą regułę.
Jednak w tym wypadku ośmielę się
stwierdzić, że jestem wściekły! Moim zdaniem bowiem to właśnie opisywany dziś
obraz powinien nie tylko zgarnąć nominację ale wręcz powinien być zwycięzcą.
Ba! Tom Ford (aż dziw bierze kiedy człowiek uświadomi sobie, że dla tego nieprawdopodobnie utalentowanego twórcy film jest poniekąd działalnością wyłącznie hobbystyczną) ma pełne prawo czuć się okradziony!
Ba! Tom Ford (aż dziw bierze kiedy człowiek uświadomi sobie, że dla tego nieprawdopodobnie utalentowanego twórcy film jest poniekąd działalnością wyłącznie hobbystyczną) ma pełne prawo czuć się okradziony!
Jak do tej pory żaden inny tytuł spośród
tych tegorocznych oscarowych pretendentów (aczkolwiek przyznam, że nie widziałem jeszcze
"La La Land" zatem to się może jeszcze zmienić), nie zrobił na mnie
takiego wrażenia! Nie dał mi takiego
emocjonalnego kopa, nie olśnił i nie sprawił bym miał wrażenia obcowania z celuloidowym absolutem!
Nie może zatem chyba nikogo dziwić, że w moim odczuciu faktu nie nominowania cudownej muzyki Abela Korzeniowskiego, kapitalnej
kreacji Amy Adams (która w tym roku została całkowicie "olana" mimo,
że zasłużyła na statuetkę jak mało która aktorka tworząc dwie wspaniałe kreacje
w dwóch wyśmienitych dziełach), wybitnej reżyserii, intrygującego scenariusza a przede wszystkim nie
dostrzeżenie porażającego klimatu jaki udało się wykreować nie mogę nazwać inaczej niż wyjątkowo perfidną zbrodnią w biały dzień
Dobrze, że "załapał się" chociaż Michael Shannon więc będę miał komu kibicować i liczyć, że zdobędzie chociaź nagrodę pocieszenia!
Dobrze, że "załapał się" chociaż Michael Shannon więc będę miał komu kibicować i liczyć, że zdobędzie chociaź nagrodę pocieszenia!
Podsumowując. "Nocturnal
Animals" to film ciężki i trudny jednak satysfakcjonujący. Zdecydowanie warto więc poświęcić czas
aby się z nim zapoznać, do czego zresztą gorąco zachęcam!
OCENA: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz