wtorek, 23 kwietnia 2019

"Panie Grey. To wysoce niestosowne" (Wpis archiwalny)

Niech Cthulhu będzie z wami!

Reżyseria: Oliver Parker
Mogłem się spodziewać, że ten film nie przypadnie mi do gustu. Wszak w przypadku prób przeniesienia na ekran kinowy powieści powszechnie uznanych za wybitne osiągnięcia literatury rzadko kiedy bowiem mamy do czynienia z udanymi produkcjami. Częstszym jest, że finalny rezultat starań filmowców nawet w ułamku procenta nie dorównuje sile oryginału i stanowi jego marną imitację. "Dorian Gray", kolejna już w historii kinematografii próba ekranizacji znakomitej książki Oscara Wilde'a nie jest w tej kwestii wyjątkiem.
Mimo podejmowanych przez reżysera prób wykreowania mrocznego klimatu rodem z gotyckich horrorów (najczęściej polegających na częstym stosowaniu jump scenek, jakimiś retrospekcjami od czapy i krwią jako ekwiwalentem atmosfery), zabrakło tu konceptu, odwagi i wizji. Jednym słowem pasji.
W rezultacie dostaliśmy zatem dzieło, które nie wzbudza praktycznie żadnych emocji, które wygląda jakby było zrobione na pół gwizdka, które nie skłania do jakichkolwiek refleksji, które jest tragicznie źle zagrane (Tak na marginesie warto wspomnieć, że najgorzej wypada obsadzony w głównej roli Ben Barnes, który nie ma w sobie za grosz charyzmy i aktorskiego talentu. Gdyby to ode mnie zależało kto miałby pojawić się na ekranie w roli Doriana Gray'a to postawiłbym na Jima Sturgessa, aktora który kilkakrotnie już zdążył pokazać (choćby w "Koneserze" czy "Heartless") że potrafi grać postacie moralnie wieloznaczne) a w dodatku (dzięki odarciu scenariusza z wszelkich moralnych dywagacji o ludzką naturę i istotę sztuki) płytkie jak kałuża.
Na koniec pozwolę sobie powiedzieć, że jest mi przykro, iż dzieło, które mogło i powinno być naprawdę interesującym doświadczeniem przypomina jakiś podrzędny horror klasy B i kompletnie nie zapada w pamięć. Dlatego też serdecznie odradzam kontakt z filmem Olivera Parkera. Naprawdę szkoda czasu! Lepiej sięgnąć po literacki oryginał, który mimo upływu niemal stu lat od jego napisania nadal jest znacznie ciekawszy niż większość książek pisanych dzisiaj (Przykładowo "50 twarzy Greya")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz