niedziela, 17 marca 2019

Krótko mówiąc: "Neon Demon" (2016) (Wpis archiwalny)






Niech Cthulhu będzie z wami!



Zacznę może od tego, że „Neon Demon” to zdecydowanie nie jest film dla każdego. Żeby w pełni rozkoszować się tą historią o młodej dziewczynie (w tej roli Elle Fanning) próbującej swych sił świecie mody trzeba lubić kino szalone, enigmatyczne, frenetyczne i psychodeliczne.



Zresztą chyba trudno się temu dziwić, skoro za kamerą stoi Nicolas Winding Refn, który swoimi poprzednimi produkcjami takimi jak choćby jak „Bronson”, „Drive” czy „Only God Forgives” zapracował an miano jednego z najbardziej oryginalnych twórców współczesnego kina.



Jest to bowiem reżyser, którego śmiało możemy nazwać artystą, ponieważ nie tylko posiada własny styl, któremu jest konsekwentnie wierny ale w dodatku przywiązuje ogromną wagę do wizualiów, w rezultacie czego sygnowane jego nazwiskiem dzieła wyglądają obłędnie i na długo zapadają w pamięć ale jednocześnie łatwo im zarzucić fabularną płytkość oraz „przerost formy nad treścią”. Dodam również, że w swoich obrazach Refn porusza tematykę mrocznej strony życia oraz, że są one bogato nasycone perwersją i przemocą.



Dlatego też chyba dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że od dawna ostrzyłem sobie pazurki na ten film i, że (w przeciwieństwie do widowni na festiwalu Cannes, która go wybuczała i wygwizdała) absolutnie nie żałuję seansu. Powiem więcej! Jak dla mnie „Neon Demon” to jedno z najlepszych kinowych doświadczeń 2016 roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz