czwartek, 28 marca 2019

Charlie {A Perks of Being a Wallflower} (2012) (Wpis archiwalny)



Niech Cthulhu będzie z wami!

Tak wiem. Zamiast siedzieć przed ekranem komputera i pisać jakieś pseudo-mądre wynurzenia na temat filmów, o których każdy napisałby by więcej i lepiej powinienem teraz przygotowywać się do jutrzejszego egzaminu. W końcu bibliologia (nauka o książce jakby się kto pytał) sama się nie nauczy a liczenie wyłącznie na nieodparty urok osobisty i elokwencję może być zdradliwe (Choć przyznaję, że czasami działa. Szczególnie kiedy jest się na kierunku praktycznie zdominowanym przez dziewczyny).

Jednak skoro wreszcie, po niemal dwóch miesiącach oczekiwań, przyszedł do mnie wygrany w organizowanym przez jeden z portali konkursie film - niespodzianka (którym okazał się być właśnie wzmiankowy już w tytule "Charlie" czyli rzekomo jeden z najlepszych obrazów 2012 roku. Tak na marginesie dodam, że fakt, iż wygrałem właśnie ten tytuł bardzo mnie cieszy gdyż a) szczerze obawiałem się jakiegoś dzieła, które już posiadam w swojej kolekcji b) od pewnego czasu bardzo chciałem go obejrzeć i nawet rozważałem jego zakup) to uznałem, że nawet tak "zajmujące" zagadnienia jak budowa książki (nawet do spółki z wybitnymi bibliologami czy instytucjami badania czytelnictwa) mogą zaczekać. Że pora zrobić sobie małą przerwę i trochę się odchamić.

No cóż! Osobiście nigdy nie nazwałbym tego dzieła najlepszą produkcją swego roku. Po pierwsze - kompletnie nie moje klimaty (Jak już pewnie zauważyliście wolę więcej krwi i mroku), a po drugie choć wiem, że wiele ludzi się ze mną nie zgodzi to jednak moim zdaniem miano filmu roku 2012 bezapelacyjnie zasługuje genialny "Atlas Chmur" a w kolejce czeka przecież jeszcze choćby widowiskowy "Skyfall", przewrotny "Dom w Głębi Lasu" czy groteskowe (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa) "Excision").


Nie znaczy to jednak, że uważam film Stephena Chbosky'ego (m.in. producenta "Poughkeepsie Tapes" i twórcy serialu "Jerycho") za produkcję kompletnie nie wartą uwagi. Wręcz przeciwnie!
Uważam, że choć bez większego trudu mógłbym wskazać znacznie lepsze i bardziej zapadające w pamięć produkcje poświęcone podobnym problemom jak te poruszane w "Charlie'm" (Żeby wspomnieć choćby o australijskich "Szaleństwach Młodości" czy filmach Wesa Andersona) to jednak w postaci obrazu wspominanego tu już Stephena Chbosky'ego mamy do czynienia z ze ścisłym topem swojego roku. Filmem, którego seansu nie żałowałem nawet przez sekundę.

Zresztą prawdę mówiąc trudno żeby było inaczej. Zwłaszcza, że gra aktorska stoi tu przecież na wysokim poziomie (szczegolnie jeśli chodzi o obsadzonego w roli tytułowej przekonującego Logana Lermana oraz niezwykle charyzmatycznego Ezrę Millera, który tworzy wręcz imponującą kreację, udowadnia, iż jest jednym z najbardziej utalentowanych aktorów młodego pokolenia, i pokazuje, że warto będzie zwrócić uwagę na jego kolejne wcielenia gdyż jeszcze niejednokrotnie może nas zaskoczyć) Emma (Muszę zapamiętać by nie mylić z Emily jak mi się onegdaj zdarzyło. Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko tyle, że Emily Watson jest widocznie tak dobrą aktorką (Dla każdego artysty takie uznanie powinno być niebagatelnym komplementem, więc mam nadzieję, że nie obrazi za takie faux pas), że jej kapitalny występ w "Czerwonym Smoku" na tyle zapadł mi w pamięci bym na dźwięk nazwiska Watson odruchowo, niczym pies Pawłowa o jedzeniu, pomyślał o niej zamiast o Hermionie z "Harrego Pottera" ) Watson wygląda doprawdy zjawiskowo, bohaterowie są wiarygodni i całkiem sympatyczni, muzyka została odpowiednio dobrana, wielowątkowa fabuła jest poprowadzona bardzo sprawnie a całość posiada niewątpliwie urzekającą atmosferę, lekkość i wdzięk.

Na koniec warto wspomnieć o dotyczącym tego filmu pewnym drobnym akcencie z poletka moich prawdziwych zainteresowań. Otoż w jednej z pomniejszych ról występuje tu Tom Savini czyli prawdziwy weteran niskobudżetowego kina grozy

Skutek tych wszystkich zabiegów mógł być tylko jeden. Interesujące oraz niezaprzeczalnie inteligentne kino, które wciąga, skłania do przemyśleń i o którym bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że serdecznie zachęcam do jego obejrzenia bo uważam, że jest tego warte.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz