piątek, 15 marca 2019
Mroczny Rycerz Powstaje {Dark Knight Rises} (2012) (Wpis archiwalny)
Porzućcie wszelkie nadzieje, wy którzy tu wchodzicie!
Wiele razy tu na tych łamach wspominałem, że "Mroczny Rycerz Powstaje" było najbardziej przeze mnie oczekiwanym filmem roku. I choć dobrze wiem, że niemal zawsze to na co najbardziej czekamy kończy się mniejszym czy większym rozczarowaniem to jednak w tym wypadku miałem nadzieję graniczącą z pewnością, że kto jak kto ale Christopher Nolan jeszcze nigdy mnie nie zawiódł i chciałem się przekonać czy da się w ogóle pokonać poprzeczkę, zawieszoną dzięki genialnemu "Mrocznemu Rycerzowi" na niebotycznej wysokości. Tak więc nie możecie się dziwić, że miałem już od dawna wykupiony bilet na pierwszy seans czyli już minutę po północy i po prostu kiedy nadeszła godzina "W" udałem się do kina.
I muszę powiedzieć, że Nolan znów to zrobił! Wziął tę zdawało się horrendalnie trudną przeszkodę z gracją Siergieja Bubki. Zdecydowanie i bezapelacyjnie udowodnił niedowiarkom, że przynależy do ścisłego grona najlepszych reżyserów w historii kina, a nawet odważyłbym się postawić tezę, że z żyjących jest w tej chwili zdecydowanym "numero uno".
Mamy tu bowiem film, który nie tylko sprostał moim oczekiwaniom. On je wciągnął nosem i zmiażdzył niczym walec drogowy. Wiem, że pewnie wciąż działają na mnie emocje i, że kiedy ochłonę, spojrzę na ten film trochę bardziej krytycznie i zauważę zdecydowanie więcej fabularnych dziur ale w tej chwili "Dark Knight Rises" to po prostu czysta perfekcja. Idealne zwieńczenie i zamknięcie trylogii o "Batmanie" ( Choć mógłbym się przyczepić trochę zbyt optymistycznego finału oraz ewidentnego uchylenia sobie furtki do kontynuacji) Wzór tego jak powinno się robić kino akcji nie tylko piekielnie efektownie ( Takie sceny jak ta z przejęciem przez ludzi Bane'a samolotu w powietrzu czy scena wysadzenia stadionu to po prostu ekranowa maestria) ale również nie pozbawione głębi. Film potwornie zaskakujący zwrotami akcji (Co utwierdziło mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłem decydując się nie śledzić wszystkich wychodzących zwiastunów, zdjęć ani plotek bo znając dzisiejsze standardy panujące przy tworzeniu tego typu rzeczy pewnie nie miałbym tej satysfakcji z odkrywania na przykład prawdziwej tożsamości Mirandy Tate czy bohatera granego przez Josepha Gordona- Levitta. Zamiast tego tak jak np. przy "Dream House" znałbym całą fabułę łącznie z fabularnymi twistami jeszcze przed początkiem seansu) oraz z naprawdę perfekcyjnymi zdjęciami Wally'ego Pfistera, który udowodnił, że Oskar za "Incepcję" nie był tylko dziełem przypadku, świetną jak zawsze muzyką Hansa Zimmera oraz świetnymi kreacjami aktorskimi. Pod tym względem wyróżnia się szczególnie Anne Hathaway czyli największa pozytywna niespodzianka tego filmu. Wszyscy bowiem bardzo dobrze pamiętamy jak po decyzji Nolana, że to właśnie ona wcieli się w Selinę Kyle czyli postać kojarzoną z fenomenalną kreacją Michelle Pfeiffer w Burtonowskim "Batman Returns" spisywano ją na straty pisząc, że to nie może się udać. No cóż! W moim odczuciu udowodniła jak bardzo się myliliśmy, i to w najlepszy możliwy sposób czyli tworząc najciekawszą postać spośród całej zatrudnionej tu aktorskiej śmietanki i naprawdę nie zdziwię się jeśli od dziś to o niej będziemy myśleć mówiąc "Kobieta Kot". A co do kreacji Toma Hardy jako Bane'a to muszę powiedzieć, że choć była to bardzo dobrze stworzona postać i chylić czoła trzeba przed umiejętnościami aktorskimi, które umożliwiły mu granie praktycznie tylko spojrzeniem i gestykulacją to jakoś nie wywarła na mnie większego wrażenia na miarę tego co w poprzedniej odsłonie serii stworzył Heath Ledger. Za mało mamy tu szaleństwa i anarchizmu a za dużo wyrachowania i po prostu brutalnej siły choć to pewnie tak miało być.
Podsumowując. Najnowsze dzieło Christophera Nolana to zdecydowanie obraz, który w mojej ocenie z miejsca wskoczył na pozycję lidera wyścigu o tytuł najlepszego filmu roku i naprawdę nie widzę na horyzoncie żadnego konkurenta, który mógłby mu zagrozić. Film, do którego na pewno będę często wracał oraz bez wątpienia potwierdzenie, że bardzo wysokie miejsce jakie Nolan zajmuje w moim osobistym reżyserskim rankingu jest zasłużone. I naprawdę wszystkim ten film polecam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz