środa, 27 marca 2019
"Zapach Kobiety" {Scent of a Woman} (1992) czyli absolutna klasyka
Porzućcie wszystkie nadzieje, wy którzy tu wchodzicie!
Aż dziw, że do tej pory nie napisałem o tej produkcji ani słowa. Przecież ten nagrodzony Złotym Globem w 1993 roku film (A trzeba dodać, że w pokonanym polu zostawił takie tytuły jak m.in. "Ludzie Honoru" czy "Bez Przebaczenia". Nie można zatem powiedzieć, że nie miał konkurencji prezentujących odpowiednio wysoki poziom)jest jednym z moich ulubionych obrazów. No cóż! Dzisiaj jest szansa aby to nadrobić
W czasach kiedy większość jest jednorazowego użytku "Zapach Kobiety"- dzieło stworzone przez Martina Bresta i odpowiedzialnego za scenariusz Bo Goldmana - wydaje się być reliktem starych czasów. Przypomina nam bowiem, że kiedyś kino było autentycznym "wehikułem magicznym", które zabierało nas w cudowną podróż. Iż potrafiło poruszyć wszystkie zmysły, sprawić by chciało się je oglądać po wielokroć i nawet za setnym seansem nie stracić nic z kapitalnego klimatu. Sztuka, która zbudowana była nie na wszechobecnych wybuchach, ale na urzekającej atmosferze (Dzięki czemu, trwający prawie trzy godziny seans ani na chwilę się nie nudzi) bardzo dobrej gry aktorskiej (Warto w tym miejscu pochwalić mistrzowską kreację niewidomego weterana w wykonaniu Ala Pacino oraz wskazać, że jedną ze swoich pierwszych ról gra tu Phillip Seymour Hoffman), niegłupiej fabuły oraz fantastycznych i zapadających w pamięć dialogów i scen (Takich jak chociażby niezapomniane i wielokrotnie parodiowane (chociażby w "Prawdziwych Kłamstwach") tango, w którym mistrzowi Pacino partneruje piękna Gabrielle Anvar)
Podsumowując. Myślę, że nie sensu się bardziej rozpisywać. Ten film po prostu trzeba znać!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz