Jako, że na tym blogu nie zamieściłem jeszcze
żadnych recenzji, a to miał być przecież blog z recenzjami,
postanowiłem to zmienić a na pierwszy ogień trafił ten film:
czyli najsłynniejsze dzieło przyjaciela Quentina
tarantino czyli Eli Rotha "Hostel".
Muszę powiedzieć, że przed seansem słyszałem o
tym filmie diametralnie różne opinie od "Najstraszniejszy film
w historii" po "Nic nie warty szmelc". Postanowiłem
przekonać się sam jaka jest prawda. Czy jak zawsze leży pośrodku.
I niestety panie Roth! Muszę stwierdzić, że to dzieło jest
nieudane. Zacznijmy od fabuły. Jest ona schematyczna, aż do bólu
zębów i tak typowa dla tego typu produkcji, że mogła być być
wzorcem w muzeum w Sevres pod Paryżem. Otóż w skrócie, rzecz
ujmując, opowiada o dwóch szkolnych kumplach Paxtonie ( W tej roli
Jay Hernandez) i Joshu (Derek Richardson), którzy przybyli do Europy
w poszukiwaniu niezapomnianych wrażeń. I nie chodzi tu bynajmniej o
wrażenia natury estetycznej czyli podziwiania zabytków czy obrazów
;). Prawda, że odkrywcza i nowatorska? Muszę powiedzieć, że przez
dłuższy czas miałem nawet wrażenie, że pomyliłem filmy! Bo
przecież gdybym chciał oglądać "Eurotrip" czy jakąś
jego wariację, albo może wręcz jakiś tani film porno to właśnie
takie coś bym sobie wypożyczył. A to miał być przecież porządny
horror! Zamiast tego dostałem trwającą przez jakieś 2/3 filmu
komedię! W dodatku z aktorami, którym do aktorskiego geniuszu jest
równie daleko co Polsce do zdobycia mistrzostwa świata w piłce
nożnej! A tak na marginesie. Nie rozumiem tego całego gatunku
filmowego zwanego Teen-Slasher. Tych wszystkich Piątków 13,
Halloweenów czy innych Koszmarów minionego lata. To znaczy nie
żebym ich nie oglądał w końcu to horror, i często występują
tam niezłe laski np. Mary Elizabeth Winstead :) ale na Boga! Co może
być ciekawego w filmach, w których zamiast klimatu jest tylko
zgraja nastolatków gotowych do wyrżnięcia lub zerżnięcia? Które
są tak schematyczne jak wypowiedzi polskich polityków? W których
dialogi oscylują wokół dwóch tematów: sexu i narkotyków? Czy
dziś już się nie da nakręcić porządnego horrou bez młodzieży?
Ale nie o tym miałem mówić, więc wróćmy do filmu. Wymienieni
już przeze mnie bohaterowie w trakcie tych swoich "wojaży"
dowiadują się, o istniejącym na Słowacji miejscu, w którym
(jakże by inaczej) piękne wschodnioeuropejskie kobiety same
wpychają się mężczyznom do łóżek i tylko marzą by rozłożyć
nogi przed Amerykanami. Czy naszym dwóm jankesom trzeba dwa razy
powtarzać? Nie! Od razu postanawiają jechać do Bratysławy! A
właśnie! Bratysława! W tym filmie ukazana została jako jakieś
obskurne miasteczko rządzone przez gangi dwunastolatków a z samych
Słowaków robi naród psycholi, złodziei i morderców. Słowacy się
obrazili i nic dziwnego! I to właśnie tam poznają dwie dziewczyny
wyglądające tak:
następuje trochę typowej dla takich filmów akcji i
... Łup! Cegłą w łeb! Bo oto ich poznany w Europie kolega gdzieś
znika, wszyscy w około nabierają wody w usta a nasi gieroje
zaczynają poszukiwania. Wow! Jaki świeży motyw! Był wałkowany
tylko jakieś 10000000 razy! No ale dobrze! dajmy im szansę! Tym
bardziej, że wkrótce zaczyna się to na co w tego typu filmach
czeka się najbardziej czyli (wreszcie :)) krwawa rzeźnia. Choć tak
naprawdę to tak znowu dużo to też jej nie ma, a jeżeli już się
pojawia to w formie ultra szybkich migawek co jak dla mnie można by
nawet uznać za plus bo jakoś nie jestem zwolennikiem zbytniego
epatowania realistyczną przemocą. Warto pochwalić ten film za
jeszcze jedną rzecz. To wbrew pozorom nie jest kolejny film o
psycholu, że reżyser bawi się z widzem podrzucając mu fałszywe
tropy a tak naprawdę mamy do czynienia z organizacją, której celem
jest zapewnianie rozrywki biznesmenom czyli "szlachtowanie za
pieniądze". Podobno takie rzeczy dzieją się naprawdę chyba w
Indonezji i to dodaje filmowi dodatkowego smaczku. Finałowy motyw
zemsty też jest ładnie uzasadniony, ale może nie będę zdradzać
szczegółów, żeby nie psuć przyjemności z oglądania. ( Jakby
było z czego). Podsumowując. Nie lubię filmów, których wyłączny
sens stanowi tylko i wyłącznie pokazywanie jak najbardziej
wymyślnych tortur i okrucieństwa, więc ja na postawione przeze
mnie jakiś czas temu pytanie: Jaka jest prawda o tym filmie?
Odpowiedziałbym, że temu filmowi bliżej do totalnej szmiry niż
arcydzieła. Niestety. Drewniane aktorstwo i sztampowa fabuła psują
wszystko. Poz tym ja lubię, żeby film miał jakąkolwiek głębię
czymś mnie zaskoczył. A tu można znaleźć chyba tylko jedną taką
rzecz ( Wspomniana organizacja). W dodatku pełno tu różnych
scenariuszowych dziur i wywołanych przez nie niewytłumaczalnych
okoliczności co bardzo wpływa na odbiór. Ale to co najgorsze, że
ten film w ogóle nie trzyma w napięciu co dla horroru jest czymś
dyskwalifikującym. Niewiem jak inni ale dla mnie seans przebiegł
tak lightowo i nawet jeden włosek na plecach mi nie drgnął. Czyli
Seansu nie polecam. no chyba, że ktoś jest masochistą i lubi sie
katować słabym kinem. Wtedy jego problem.
Ocena:
3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz