niedziela, 17 marca 2019

Krótka piłka: „Victor Frankenstein” (2015) (Wpis archiwalny)



Niech Cthulhu będzie z wami!



To przykre, kiedy film na który się oczekiwało i z którym wiązało się spore nadzieje finalnie okazuje się być wielkim rozczarowaniem. Tak było z „Nienawistną Ósemką” i tak samo , ale nawet jeszcze bardziej boleśnie, przedstawia się kwestia omawianego dziś „Victora Frankensteina”.



Tak jak już wspomniałem, naprawdę wierzyłem w to, że ten film może się udać. Wydawało mi się bowiem, że z połączenia umiejętności sprawnego reżysera Paula McGuigana (mającego na swoim koncie m.in. przewrotny „Zabójczy Numer”), kreatywnego scenarzysty Maxa Landisa (autora znakomitej „Kroniki”) oraz uznanych aktorów (Jamesa McAvoya, Daniela Radcliffe'a, Andrew Scotta i Jessici Brown Findlay) nie może wyjść nic innego jak tylko świeże spojrzenie na klasyczną i zdawało by się całkowicie wyeksploatowaną pod względem filmowych ekranizacji powieść Mary Shelley. Muszę jednak przyznać, że byłem w błędzie!



„Victor Frankenstein” to bowiem film kompletnie niepotrzebny. Pusta wydmuszka. Naprawdę szkoda mi starań wspomnianych wyżej aktorów ( Choć zdecydowanie najlepiej zaprezentował się charyzmatyczny James McAvoy, to jednak muszę przyznać, że Daniel Radcliffe, o którego dyspozycję się obawiałem ponieważ nie uważam go, delikatnie rzecz ujmując, za specjalnie utalentowanego, wypadł co najmniej przyzwoicie) i udanie odwzorowanej scenografii wiktoriańskiej Anglii skoro cała reszta praktycznie nie istnieje. Bohaterowie są kompletnie nieciekawi, fabuła nie angażuje, efekty specjalne rażą sztucznością a w dodatku nie znajdziemy tu ani grama klimatu grozy (przypominam, iż to rzekomo miał być horror) czy choćby szczypty kreatywności. W rezultacie całość przypomina raczej wprawkę średnio zdolnego studenta szkoły filmowej niż w pełni wartościowy produkt.



Podsumowując. Stanowczo odradzam sięganie po „Victora Frankensteina”. Zdecydowanie lepiej bowiem obejrzeć jakąś inną wersję powieści Mary Shelley np. klimatycznego „Frankensteina” Kennetha Branagha gdzie w rolę monstrum wcielił się sam Robert De Niro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz